Ekstraklasa: Pierwszy bezbramkowy remis w sezonie. Pudło z karnego

Bezbramkowym remisem zakończył się drugi sobotni mecz ekstraklasy między Wisłą Krakbet a Arką Gdynia. Choć Wisła przeważała, to nieskuteczność Jesusa Imaza oraz fatalnie wykonany rzut karny Rafała Boguskiego nie pozwoliły gospodarzom na zwycięstwo - relacjonuje Onet.pl.

Aktualizacja: 21.07.2018 20:06 Publikacja: 21.07.2018 19:57

Rafał Boguski

Rafał Boguski

Foto: Fotorzepa/ Grzegorz Rutkowski

Takich zawirowań wokół Wisły Kraków nie było chyba nigdy - ocenia Onet.pl. Jeszcze kilka dni temu kibice Białej Gwiazdy nie zastanawiali się, czy uda się pokonać Arkę, a czy w ogóle do tego meczu dojdzie na Reymonta. Ostatecznie - przynajmniej tymczasowo - historia ze stadionem skończyła się happy endem, miasto znalazło z klubem kompromis, a fani mogli kupować bilety.

Podczas, gdy gdynianie mają za sobą już wywalczone w tym sezonie trofeum - Superpuchar po zwycięstwie nad Legią w Warszawie 3:2 - problemów w Wiśle nie brakowało. Okazało się, że trener Joan Carrillo nie ma przyszłości w Krakowie, podobnie zresztą jak sprzedany do stolicy Carlitos. Postawa Białej Gwiazdy, prowadzonej przez debiutującego w tej roli Macieja Stolarczyka, w pierwszym meczu sezonu była zatem nie tyle niewiadomą, co raczej wydarzeniem, na które kibice z Krakowa mogli czekać ze strachem. Ten jednak okazał się na wyrost.

To Wisła od początku niepodzielnie dominowała na boisku i gdyby nie nieskuteczność Jesusa Imaza, już w pierwszej połowie powinna zamknąć mecz. Hiszpan, drugi najlepszy strzelec w poprzednim sezonie, nie potrafił jednak ani wykorzystać koszmarnego błędu Pavelsa Steinborsa (bramkarz Arki podał mu piłkę), ani kapitalnej akcji Patryka Małeckiego. W obu sytuacjach Imaz znalazł się sam na sam z łotewskim golkiperem i w obu nawet nie wstrzelił się w bramkę.

Krakowianie prezentowali się lepiej niż można było się spodziewać, co miało odzwierciedlenie także w statystykach. Arka, która tydzień wcześniej jeszcze przed przerwą strzeliła Legii na jej stadionie trzy gole, tym razem w pierwszej połowie nie oddała żadnego strzału na bramkę. Ba, trudno przypomnieć sobie moment, w którym goście zbliżyliby się do pola karnego wiślaków.

Po zmianie stron już tak kolorowo, z perspektywy gospodarzy, nie było. Ich napór słabł, między czasie gdynianie wreszcie zaczęli strzelać w kierunku bramki. Wielkiego zagrożenia z tego nie było, ale pozwalało myśleć, że Arka wreszcie postanowiła zagrać w piłkę. Mylnie, bo dosłownie chwilę później krakowianie mieli sytuację absolutnie stuprocentową. Frederik Helstrup sfaulował w polu karnym Zdenka Ondraska, a piłkę na jedenastym metrze ustawił Rafał Boguski. Kapitan Wisły strzelił jednak fatalnie, w środek bramki. Piłka szczęśliwie wróciła mu jednak pod nogi, miał przed sobą pustą siatkę i... uderzył nad poprzeczką.

Na Steinborsa nie znalazł sposobu przedstawiciel starej gwardii, ale chwilę później Łotysz uratował też swoją drużynę po uderzeniu młodego Martina Kostala. Słowak chwilę po wejściu na boisko potężnie przymierzył sprzed pola karnego, ale piłką po rękach bramkarza odbiła się od poprzeczki.

Na więcej nie było już gospodarzy stać, więc obie drużyny podzieliły się punktami. Z takiego rezultatu zdecydowanie bardziej mogą się cieszyć przyjezdni, którzy w ciągu 90 minut ani raz nie pozwolili wykazać się Michałowi Buchalikowi.

Wisła Kraków - Arka Gdynia 0:0

Żółta kartka: Goran Cvijanovic (Arka).

Wisła: Michał Buchalik - Jakub Bartkowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Rafał Pietrzak - Rafał Boguski (80. Kamil Wojtkowski), Vullnet Basha, Dawid Kort, Jesus Imaz, Patryk Małecki (68. Martin Kostal) - Zdenek Ondrasek (89. Marko Kolar).

Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Luka Maric, Frederik Helstrup, Adam Marciniak - Luka Zarandia (89. Karol Danielak), Andriej Bogdanow (80. Rafał Siemaszko), Michał Nalepa, Michał Janota, Goran Cvijanovic (60. Nabil Aankour) - Aleksandar Kolew.

Takich zawirowań wokół Wisły Kraków nie było chyba nigdy - ocenia Onet.pl. Jeszcze kilka dni temu kibice Białej Gwiazdy nie zastanawiali się, czy uda się pokonać Arkę, a czy w ogóle do tego meczu dojdzie na Reymonta. Ostatecznie - przynajmniej tymczasowo - historia ze stadionem skończyła się happy endem, miasto znalazło z klubem kompromis, a fani mogli kupować bilety.

Podczas, gdy gdynianie mają za sobą już wywalczone w tym sezonie trofeum - Superpuchar po zwycięstwie nad Legią w Warszawie 3:2 - problemów w Wiśle nie brakowało. Okazało się, że trener Joan Carrillo nie ma przyszłości w Krakowie, podobnie zresztą jak sprzedany do stolicy Carlitos. Postawa Białej Gwiazdy, prowadzonej przez debiutującego w tej roli Macieja Stolarczyka, w pierwszym meczu sezonu była zatem nie tyle niewiadomą, co raczej wydarzeniem, na które kibice z Krakowa mogli czekać ze strachem. Ten jednak okazał się na wyrost.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Znamy pary półfinałowe i terminy meczów
Piłka nożna
Xabi Alonso - honorowy obywatel Leverkusen
Piłka nożna
Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi Mistrzów, zdecydowały karne
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Bayern w półfinale, Arsenal żegna się z rozgrywkami
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Piłka nożna
Legenda brazylijskiego futbolu wraca do gry. 58-latek będzie znów strzelał gole?