I na koniec, pan… Czyli pan nie dymisjonowałby też Zbigniewa Bońka z funkcji prezesa PZPN-u?
(śmiech) Ja nie mam takich mocy sprawczych.
No tak, ale pytając o pana opinię…
No, ja panu powiem, no to jest… Prezes każdej federacji, to jest kluczowa postać. Tutaj można mówić, i to paradoks jest wielki według mnie, czasem osobowość prezesa, no, potrafi zastopować, nawet reprezentantów kraju, w takim psychicznym podejściu do uprawiania piłki, na takim poziomie. Mianowicie, no, niejeden z zawodników sobie pomyślał: niestety nie potrafię jeszcze tego co prezes 30, czy 40 lat temu. I to, wie pan, człowiek jest tym trochę sfrustrowany, ale… I chcę panu powiedzieć, że w wielkich federacjach: Anglia, Niemcy, ja nigdy nie spotkałem byłego zawodnika, dobrego narodowego gracza, który byłby prezesem, czy wiceprezesem…
Czyli Zbigniew Boniek mógłby sobie znaleźć miejsce gdzie indziej? Może to byłoby lepsze dla polskiej piłki?
Zbyszek jest w Komitecie Wykonawczym UEFA, także… Myślę, że nie ma problemu, bo ma jeszcze dwa lata, zobaczymy jak ten eksperyment się powiedzie, związany z tym, że wielki zawodnik był prezesem i…
Ale mógłby być ktoś lepszy na miejscu Bońka?
To jest specyficzne miejsce, mianowicie, prezes powinien być bardziej koordynatorem poczynań wszystkich działaczy związku, niż tym, który kreuje tylko pierwszą reprezentację. Tutaj mam największy żal do tego, że praktycznie oprócz pierwszej reprezentacji nie mówimy w ogóle o polskiej piłce.
A pan chciałby wrócić do PZPN-u?
Nie, ja jestem już w fazie przygotowania do emerytury.
No ale jeszcze mistrzostwa w USA, Kanadzie, czeka pan… Pan ma obywatelstwo kanadyjskie, prawda?
Tak, tak.
Pewnie wybierze się pan za te kilka lat.
Tak.