Tym samym Arka Gdynia wygrała Superpuchar drugi raz z rzędu - rok temu również wygrała z Legią mecz o to trofeum. Legia z kolei nie wygrała piątego kolejnego meczu, którego stawką był Superpuchar.
Mecz zaczął się dobrze dla Legii, bo już w 2 minucie po akcji Marko Vesovicia piłkę do własnej bramki skierował Andrij Bohdanow.
Potem jednak śmielej zaczęli atakować zawodnicy Arki. Po błędzie obrony Legii w dobrej sytuacji znalazł się Luka Zarandia, ale Arkadiusz Malarz odważnym wyjściem zażegnał niebezpieczeństwo (choć w tej sytuacji chyba faulował Zarandię w polu karnym). W 19 minucie był jednak bezradny, kiedy Zarandia pięknym wolejem, po dośrodkowaniu Adama Marciniaka, trafił do bramki tuż przy słupku.
Legia zdołała jeszcze odpowiedzieć na tego gola efektownym uderzeniem Chrisa Philippsa po rzucie rożnym. Potem jednak strzelała już tylko Arka - najpierw Bohdanow zrehabilitował się za bramkę samobójczą pięknym uderzeniem z rzutu wolnego, a potem Michał Janota zupełnie niepilnowany w polu karnym po dośrodkowaniu zakręcił piłkę tak, że ta wpadła do bramki tuż przy słupku zaskoczonego takim obrotem sprawy Malarza.
W drugiej połowie Legia rzuciła się do ataków, strzeliła nawet gola (Carlitos dobił strzał Cafu), ale sędzia słusznie nie uznał go z powodu spalonego. Dobre szanse mieli jeszcze Kasper Hamalainen i Inaki Astiz, ale ostatecznie wynik się już nie zmienił i Superpuchar, po raz drugi z rzędu, pojedzie do Gdyni.