Adam Nawałka postawił na zawodników sprawdzonych, nie pominął nikogo, kogo nieobecność mogłaby zepsuć atmosferę. Ten błąd popełniali w przeszłości Jerzy Engel i Paweł Janas.
Trener zawierzył graczom z klubów zagranicznych. Tylko jedenastu występuje w klubach ekstraklasy. Zaufał dwóm zawodnikom, leczącym w ostatnich tygodniach kontuzje: Jakubowi Błaszczykowskiemu i Maciejowi Makuszewskiemu. Błaszczykowski był w podobnej sytuacji przed Euro we Francji, przygotowywał się innym rytmem niż zdrowi koledzy, a na turnieju okazał się najlepszym z Polaków.
Zaufaniem obdarzył też Jana Bednarka, który po wyjeździe z Polski przez ponad pół roku był rezerwowym w Southampton i dopiero niedawno wyszedł na boisko. Nieobecność Jakuba Świerczoka i Tarasa Romanczuka nie jest niespodzianką. Nie jest nią także obecność Krzysztofa Piątka, jednego z najlepszych napastników w ekstraklasie. Widać, że trener ceni go wyżej niż Jarosława Niezgodę. Cracovia Piątka broni się przed spadkiem, a Legia Niezgody walczy o mistrzostwo Polski.
Być może największą niespodziankę jest powołanie do szerokiej kadry Sebastiana Szymańskiego, bodaj najzdolniejszego, zawodnika Legii, który wczoraj skończył 19 lat.
Osobiście żałuję, że Adam Nawałka nie wyróżnił powołaniem Arkadiusza Malarza, najlepszego bramkarza ekstraklasy, bez którego nie byłoby sukcesów Legii. Trener wolał Bartosza Białkowskiego, który rozegrał w kadrze 45 minut i Łukasza Skorupskiego, który jest rezerwowym. Tyle, że grzeje ławkę w AS Roma. Nawałka ma słabość do piłki włoskiej. Reprezentacji tego kraju zabraknie na mundialu, ale w kadrze Polski znalazło się aż dziewięciu zawodników klubów włoskich.