„Rzeczpospolita”: Jakie oczekiwania ma reprezentacja Portugalii na Futsal Euro 2018?
Ricardinho: Cały czas pracujemy nad tym, by zagrać w finale. Czasem nam się to nie udaje, jak na Węgrzech (w 2010 roku - przyp. red.), gdzie w finale przegraliśmy z Hiszpanią. W 2016 roku w Serbii odpadliśmy w ćwierćfinale. Jak widać czasem brak nam umiejętności lub tego czegoś, co jest potrzebne, by wygrać mecz. Na turniej do Lublany przyjechaliśmy już bardziej doświadczeni, mamy i młodych, i doświadczonych zawodników. To dobre połączenie. Chcielibyśmy dojść do finału, ale to zależy od poziomu innych drużyn. Serbia pokazała się bardzo dobrze w meczu ze Słowenią, ale także Słoweńcy grali dobrze. Serbowie strzelili im wyrównującego gola (mecz zakończył się wynikiem 2:2 – przyp. red.) w ostatniej minucie. Tak wygląda futsal. Widzieliśmy też starcie Rosji z Polską (zakończone remisem 1:1 – przyp. red.). Każdy chce wygrać. Na razie mamy zamiar dobrze przygotować się do meczu z Ukrainą.
Jak wyglądały pana początki w futsalu? Nie wolał pan piłki nożnej?
Grałem w piłkę nożną między 6. a 12. rokiem życia. Gdy zmienił się trener, nowy powiedział mi, że jestem za niski, by grać na trawie. Zamieniłem ją więc na halę w klubie w Gramidense, który zaprosił mnie do współpracy. Zacząłem grać w futsal i mi się spodobało. Lubię być przy piłce, a ile czasu można ją mieć w grze na trawie? 10 sekund, a potem nie wiadomo, kiedy znów trafi się okazja, by strzelić bramkę. W futsalu jest więcej emocji, goli, ale i taktyki. Trzeba myśleć szybko i szybko przekazywać wiadomości z głowy do nóg.
W tym roku futsalowe Euro po raz ostatni rozgrywane jest w formie 12-zespołowej. Od 2022 roku na mistrzostwach Europy grać będzie 16 zespołów, a sam turniej odbywać się będzie co cztery lata, jak w piłce nożnej, a nie co dwa, jak jest teraz. Zadziała to na korzyść popularyzacji futsalu?