Do tego, że Premier League gra na okrągło zdążyliśmy się przyzwyczaić. Mecze w drugi dzień Bożego Narodzenia oraz Sylwestra i Nowy Rok to tradycja przyciągająca na stadiony tysiące fanów zmęczonych świątecznym jedzeniem, a przed telewizory miliony widzów znudzonych marną, powtarzającą się co roku ofertą filmową.
Nie inaczej będzie tym razem. Układ kalendarza spowodował, że emocje zaczną się już dwa dni przed Wigilią, kiedy Arsenal zagra z Liverpoolem. Dobrego futbolu nie zabraknie także w sobotę: Everton podejmie Chelsea, a ubiegłoroczny mistrz Anglii Leicester zmierzy się z marzącym o odzyskaniu tytułu Manchesterem United. Czasu na odpoczynek będzie niewiele, bo następna kolejka Premier League rusza już we wtorek.
We Włoszech do bramki Juventusu ma wejść Wojciech Szczęsny. Dla Polaka sobotni mecz z Romą będzie szczególny – w Rzymie spędził dwa ostatnie lata, wyrobił sobie markę i zapracował na transfer do mistrza Włoch. Ciekawie powinno być też w Neapolu, gdzie lider Serie A spotka się z szóstą w tabeli Sampdorią. Warto sprawdzić, jak radzą sobie reprezentanci Polski: Piotr Zieliński, Bartosz Bereszyński i Dawid Kownacki (Karol Linetty dopiero wraca do zdrowia po kontuzji).
Tym bardziej, że z czystym sumieniem będzie można zmienić kanał, bo w Madrycie dobiegnie końca już El Clasico. Po raz pierwszy starcie Realu z Barceloną odbędzie się o tak wczesnej porze. Wyznaczenie meczu elektryzującego setki milionów ludzi na całym świecie na godzinę 13.00 to ukłon w stronę azjatyckich kibiców. – Byłoby miło zakończyć rok zwycięstwem w tak prestiżowym spotkaniu i w spokoju udać się na święta – przyznaje Leo Messi.
Jeśli Katalończycy wygrają na Santiago Bernabeu, powiększą przewagę nad Realem (jeden zaległy mecz) do 14 punktów. To strata, którą odrobić będzie trudno nawet zdolnym do wielkich rzeczy Królewskim.