W przypadku Heynckesa nie wypada mówić, że to nowy trener Bayernu. Za sterami mistrzów Niemiec zasiądzie już po raz czwarty. Gdy w 2013 roku zostawiał drużynę na samym piłkarskim szczycie (mistrzostwo, puchar Niemiec, Champions League), wydawało się, że w Bawarii nadchodzą złote czasy.
Do Monachium przyjechał Pep Guardiola, ale sukcesu poprzednika powtórzyć mu się nie udało. Carlo Ancelottiemu również. W dodatku Włoch zraził do siebie piłkarzy, brak wyników sprawił, że musiał odejść.
Bayern traci już pięć punktów do prowadzącej w Bundeslidze Borussii Dortmund. W sobotę zmierzy się u siebie z balansującym nad strefą spadkową Freiburgiem. Czy ściągnięty z emerytury Heynckes odmieni grę zespołu?
– To nigdy nie jest łatwe, kiedy zmieniasz trenera w trakcie rozgrywek. Musimy naciskać na rywali, ale do końca sezonu pozostało mnóstwo meczów. Kto wie, może wygramy Bundesligę i Ligę Mistrzów – mówił Lewandowski w wywiadzie dla ESPN podczas imprezy Audi w Monachium.
Pierwsze efekty pracy Heynckesa są już widoczne. Za Ancelottiego zawodnicy narzekali na zbyt lekkie treningi, niektórzy – w tajemnicy przed Włochem – ćwiczyli dodatkowo na własną rękę. Teraz zajęcia trwają pół godziny dłużej (90 minut), dłuższa jest też rozgrzewka (20 minut zamiast pięciu). Czy to przełoży się na wyniki? Warto usiąść w sobotnie popołudnie przed telewizorem i przekonać się na własne oczy.
Dobra wiadomość dla polskich kibiców jest taka, że sublicencję na pokazywanie Bundesligi odkupiła od Eleven Sports platforma nc+. Umowa będzie obowiązywała do końca sezonu 2020/2021, a w każdej kolejce na antenach Canal+ będzie można obejrzeć dwa-trzy mecze (plus magazyn skrótów). Na początek spotkania Hoffenheim – Augsburg i Dortmund – Lipsk, czyli starcie drugiej i trzeciej drużyny ubiegłego sezonu.