Eliminacje MŚ 2018. Odkupienie win

Polska - Kazachstan 3:0. Lewandowski ograbiony z gola, ale i Kazachowie mogą mieć pretensje do sędziego.

Aktualizacja: 04.09.2017 23:37 Publikacja: 04.09.2017 23:24

Eliminacje MŚ 2018. Odkupienie win

Foto: AFP

Kibice na Stadionie Narodowym i przed telewizorami oczekiwali jednego – że piłkarze zmażą plamę po piątkowej kompromitacji w Kopenhadze i porażce 0:4. Wygrana z Kazachstanem 3:0 z pewnością chociaż trochę to nadszarpnięte zaufanie odbuduje, ale wynik też nie oddaje do końca przebiegu wydarzeń na boisku.

Adam Nawałka może sobie pozwolić na chwilę oddechu. Jego zawodnicy za miesiąc przystąpią do decydującego dwumeczu – wyjazdowe spotkanie z Armenią i cztery dni później finisz u siebie z Czarnogórą – z pozycji lidera. Mając trzy punkty przewagi nad drugą w tabeli Danią, która ograła Armenię 4:1, i Czarnogórą, która pokonała Rumunię 1:0.

Nawałka dokonał w wyjściowym składzie trzech zmian w porównaniu z piątkiem. Maciej Makuszewski wybiegł zamiast Jakuba Błaszczykowskiego, na lewej obronie zobaczyliśmy Macieja Rybusa w miejsce Artur Jędrzejczyka. Selekcjoner wrócił też do ustawienia z dwoma napastnikami – Piotr Zieliński został przesunięty do środka pola, a miejsce Karola Linetty’ego zajął Arkadiusz Milik.

I to właśnie akcja tercetu nowych zawodników zapewniła reprezentacji pierwszego gola. Dośrodkował Rybus, Makuszewski przepchnął się w polu karnym, wygrał pozycję, doskoczył do piłki i głową podał do Milika, który wepchnął piłkę do siatki. Była to 11 minuta meczu i wydawało się, że już teraz wszystko pójdzie gładko.

Tymczasem na następnego gola kibice musieli poczekać aż godzinę i trzy minuty meczu (plus przerwę oczywiście). Zanim jednak Kamil Glik po rzucie rożnym zdobył głową bramkę, piłka dwa razy przekraczała linię, ale sędzia Andris Treimanis za każdym razem twierdził, że widział lepiej.

Najpierw trafili Kazachowie. Zawodnik gości uderzył z 11 metrów i pokonał Łukasza Fabiańskiego, ale dwóch jego kolegów znajdowało się na spalonym. Co ciekawe liniowy nie podniósł chorągiewki w górę, Treimanis podjął tę decyzję sam. Gdyby gola uznał, nikt nie mógłby mieć do niego większych pretensji – obaj Kazachowie, którzy byli na spalonym nie brali udziału w akcji. Łotewski arbiter uznał jednak, iż absorbowali uwagę Fabiańskiego.

Chwilę później do Treimanisa z pretensjami doskoczyli Polacy. Robert Lewandowski po raz kolejny udowodnił, że do perfekcji wyćwiczył wykonywanie rzutów wolnych. W 72. minucie pięknie uderzył ze stałego fragmentu gry, piłka odbiła się od ręki Dawida Łoriji, odbiła się z pół metra za liną bramkową i wyszła w pole. I chociaż Polacy rzucili się z gratulacjami do swojego kapitana, sędzia niewzruszony kazał grać dalej.

Gdyby nie ta decyzja Łotysza napastnik Bayernu Monachium już dziś dogoniłby na liście najlepszych strzelców w historii reprezentacji Polski Włodzimierza Lubańskiego. Cztery minuty przed końcem pewnie wykonał bowiem rzut karny ustalając wynik meczu na 3:0. Była to jego 47. bramka w kadrze, gdyby sędzia uznał prawidłową bramkę z wolnego, Lewandowski miałby tyle samo bramek, co legenda Górnika Zabrze.

Niepokoiły jednak powtarzające się błędy w obronie. I chociaż to Glik zdobył bramkę na 2:0, która dała piłkarzom więcej spokoju i pewności siebie, to jednak stoper Monaco nie może zaliczyć tego meczu do udanych. Szczególnie na początku spotkania popełniał zaskakująco proste błędy.

Świetnie wprowadził się z powrotem do podstawowego składu Milik, ale jednak znów – podobnie jak na Euro – zawiodła go skuteczność. W drugiej połowie po fenomenalnym dograniu piętą Lewandowskiego powinien był podwyższyć na 2:0 i zdobyć swoją drugą bramkę tego wieczora. Praca jednak jaką wykonuje Milik w fazie defensywnej jest imponująca. Kilka razy po stratach cofał się głęboko na własną połowę nie pozwalając wyprowadzić rywalom szybszej akcji.

Szczególnie w pierwszej połowie zaskakująco dobrze grał Makuszewski, który drugi mecz w kadrze uświetnił asystą. Ale jednak, gdy w drugiej połowie zastąpił go Jakub Błaszczykowski ataki reprezentacji nabrały rozmachu. Zawodnik Wolfsburga powinien był jednak też kończyć mecz z golem – znów piętą odegrał Lewandowski, a jego były kolega klubowy znajdując się sam przed bramkarzem próbował jeszcze zupełnie niepotrzebnie podawać do Milika.

Wydaje się, że Nawałka będzie teraz przede wszystkim obserwował czy zacznie grać w końcu Grzegorz Krychowiak. Bo z nim w środku pola, obok Zielińskiego i z Milikiem odgrywającym podwójną rolę – pomocnika w fazie defensywnej i napastnika, gdy atakujemy – znów możemy mieć mnóstwo pociechy.

Polska – Kazachstan 3:0 (1:0)

Bramki: Arkadiusz Milik 11, Kamil Glik 74, Robert Lewandowski 86 (k)

Kibice na Stadionie Narodowym i przed telewizorami oczekiwali jednego – że piłkarze zmażą plamę po piątkowej kompromitacji w Kopenhadze i porażce 0:4. Wygrana z Kazachstanem 3:0 z pewnością chociaż trochę to nadszarpnięte zaufanie odbuduje, ale wynik też nie oddaje do końca przebiegu wydarzeń na boisku.

Adam Nawałka może sobie pozwolić na chwilę oddechu. Jego zawodnicy za miesiąc przystąpią do decydującego dwumeczu – wyjazdowe spotkanie z Armenią i cztery dni później finisz u siebie z Czarnogórą – z pozycji lidera. Mając trzy punkty przewagi nad drugą w tabeli Danią, która ograła Armenię 4:1, i Czarnogórą, która pokonała Rumunię 1:0.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Miał odejść, a jednak zostaje. Dlaczego Xavi nadal będzie trenerem Barcelony?
Piłka nożna
Polacy chcą zostać w Juventusie. Zieliński dołącza do mistrzów Włoch
Piłka nożna
Zinedine Zidane – poszukiwany, poszukujący
Piłka nożna
Pięciu polskich sędziów pojedzie na Euro 2024. Kto znalazł się na tej liście?
Piłka nożna
Inter Mediolan mistrzem Włoch. To będzie nowy klub Piotra Zielińskiego