Arka, pokonując w piątek na własnym stadionie Koronę 4:1 (1:1), nie tylko zrewanżowała się kielczanom za poniesioną 10 września wyjazdową porażkę 0:1, ale po dwóch przegranych 0:1 zanotowała inauguracyjne na wiosnę zwycięstwo. W odniesieniu efektownej wygranej gospodarzom nie przeszkodził nawet zmarnowany rzut karny.
Kibice byli świadkami nie tylko pięciu goli, ale także emocjonującego i od początku prowadzonego w szybkim tempie spotkania.
W porównaniu do ostatniego, przegranego w Lubinie meczu z Zagłębiem, trener Grzegorz Niciński dokonał trzech zmian w podstawowym składzie. Po pauzie za żółte kartki wrócił Dominik Hofbauer, który zastąpił Antoniego Łukasiewicza. Na wiosnę po raz pierwszy w wyjściowej „jedenastce” znaleźli się lewy pomocnik Dariusz Formella i napastnik Przemysław Trytko, którzy "zluzowali" Miroslava Bożoka i Josipa Barisica.
Na jedną, ale znaczącą roszadę zdecydował się natomiast po wygranej 4:2 z Wisłą Płock szkoleniowiec gości Maciej Bartoszek. W polskiej ekstraklasie zadebiutował pozyskany w przerwie zimowej z bułgarskiego klubu Łudogorec Razgrad bramkarz Milan Borjan. I już w 17. minucie 29-letni Kanadyjczyk uratował swój zespół od straty gola po strzale Hofbauera.
Przed zdecydowanie trudniejszą próbą Borjan stanął w 31 minucie – po faulu Rafała Grzelaka na Mateuszu Szwochu arbiter podyktował bowiem rzut karny. Jego egzekutorem był najskuteczniejszy zawodnik Arki Marcus Vinicius, który z siedmiu goli aż pięć uzyskał z 11 metrów. Tym razem Brazylijczyk nie zdołał powiększyć swojego dorobku, bo golkiper kieleckiej drużyny nie miał problemów z obroną jego słabego uderzenia po ziemi.