Tak naprawdę wynik tego ostatniego w drodze do fazy grupowej Ligi Mistrzów meczu, doskonale obrazuje, co się dzieje z klubem. Remis z półamatorami z Irlandii, wywalczony w doliczonym czasie gry, po golu Michała Kucharczyka. Zawodnika, który z Legii wypychany był niemal na siłę już kilkukrotnie, a który jednak wciąż w tym klubie występuje i odgrywa ważną rolę. W dodatku remis wywalczony w dziesiątkę, po czerwonej kartce dla Adama Hlouska.
Legia zagrała fatalny mecz – już któryś w tym sezonie. Do porażek z takimi potentatami polskiej piłki jak Górnik Łęczna, czy Arka Gdynia, do odpadnięcia z Pucharu Polski z I-ligowym Górnikiem Zabrze, dorzuciła teraz ten wymęczony remis. To miał być historyczny wieczór, a Warszawa miała nie kłaść się spać. A jednak mało komu na trybunach pewnie śpieszno było do fetowania.
Jeśli Legia nie chce w Lidze Mistrzów się skompromitować i w każdym spotkaniu drżeć o wynik, musi teraz się wzmocnić. Będzie miała z czym pójść na zakupy – awans do Champions League to dla mistrza Polski 12 milionów euro. Dodatkowe dwa miliony dostanie za przebrnięcie przez czwartą rundę eliminacyjną, a na poprzednich dwóch zarobiła już 700 tysięcy. Oczywiście spora część z tych pieniędzy zostanie przeznaczona na premie dla piłkarzy. Zawodnicy oraz sztab szkoleniowy Legii dostaną do podziału 2,5 miliona euro – ponad 10 milionów złotych.
Właściciele warszawskiego klubu zawsze powtarzali, że pieniądze od UEFA są im tak potrzebne, by w końcu w klubie stworzyć akademię piłkarską z prawdziwego zdarzenia. A także po to, by tercet wspólników – Bogusław Leśnodorski, Dariusz Mioduski oraz Maciej Wandzel – mógł w końcu przestać dokładać własne pieniądze do funkcjonowania klubu. By w końcu stał się samowystarczalny. Z całą jednak pewnością transfery nowych zawodników są konieczne. Szczególnie że wciąż wielce prawdopodobne jest odejście Nemanji Nikolicia, który ma ofertę z angielskiego Hull City i po rewanżowym meczu z Dundalk miał określić swoją przyszłość.
Rywali mistrz Polski pozna w czwartek o godzinie 18. Legia będzie oczywiście losowana z czwartego koszyka – to znaczy, że jesienią zmierzy się z dwiema potęgami i jednym niezłym zespołem. Z pierwszego koszyka losowane będą m.in: Real Madryt, Barcelona, Bayern Monachium, Juventus Turyn czy PSG. Z drugiego los może Legii przydzielić chociażby Atletico Madryt, Borussię Dortmund, Arsenal, Sevillę czy Napoli. W trzecim najsłabsze wydają się Dynamo Kijów i Club Brugge, ale wylosowanie Tottenhamu czy Olympique Lyon może zmącić dobry nastrój kibiców i właścicieli.