To, że jedne podatki trafią do budżetu gminy, a inne do budżetu państwa, nie przekonało Naczelnego Sądu Administracyjnego do przyznania racji fiskusowi w sprawie rozliczania nadpłat na wniosek podatników. Urzędnicy z gminy i urzędów skarbowych będą musieli się dogadać i znaleźć sposób na przekazywanie sobie nadpłat.
Dwa podatki i dwie kieszenie
Spór w tej precedensowej sprawie na pierwszy rzut oka wydaje się prozaiczny. Chodziło tylko o to, żeby pieniądze z nadpłaty zostały przeznaczone na inne przyszłe podatki. Problem przerósł jednak urzędników, gdy spółka z branży węglowej wystąpiła o interpretację. Wyjaśniła, że zapłaciła za dużo daniny od nieruchomości. Chciała potwierdzenia, że taką nadpłatę można zaliczyć na CIT, VAT, PIT czy PCC. Fiskus odpowiedział, że tak, ale tylko gdy dysponentem nadpłaty i należności, na jaką ma być zarachowana, jest organ podatkowy z tego samego sektora finansów. Urzędnicy zauważyli, że beneficjentem wpływów podatkowych są różne podmioty, m.in. Skarb Państwa i gmina. Ich zdaniem organ samorządowy, który pełni funkcje fiskalne, może decydować o nadpłacie, tylko gdy i ona, i należność, na jaką ma być zarachowana, należą się gminie.
Fiskus podkreślał, że musi istnieć tożsamość beneficjenta wpływów. Dopuszczenie zaliczenia nadpłat przy braku takiej tożsamości powodowałoby konieczność dokonywania wzajemnych rozliczeń między urzędami skarbowymi i jednostkami samorządu terytorialnego. I musiałaby istnieć dla nich podstawa prawna.
To, że takich przepisów nie ma, w ocenie urzędników świadczy o niedopuszczalności zaliczenia nadpłat z tytułu podatku stanowiącego dochód samorządu na poczet danin stanowiących dochód budżetu państwa.
Tego samego zdania był Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Rację firmie przyznał dopiero NSA.