Cyfryzacja tworzy nową rzeczywistość

Rynek pracy i wiele zawodów, które znamy, właśnie przechodzą do historii. Proces zastępowania człowieka przez programy, systemy czy roboty jest nieuchronny i nieodwracalny.

Publikacja: 28.11.2017 20:09

Cyfryzacja tworzy nową rzeczywistość

Foto: Fotolia

Przyczyną jest obserwowany na całym świecie trend zastępowania człowieka przez nowoczesne technologie. Badania Uniwersytetu Oksfordzkiego pokazują, że w ciągu dwóch dekad 50 proc. stanowisk w USA może zostać zautomatyzowana. Bezrobociem technologicznym najbardziej zagrożone są profesje opierające się na wykonywaniu nieskomplikowanych, powtarzających się zadań, np. kasjer w dyskoncie spożywczym, konsultant telefoniczny, pracownik linii produkcyjnej. Drugą grupą są pracujący w sferze finansów i bankowości, gdzie cyfryzacja i automatyzacja przekłada się na coraz mniejszą potrzebę angażowania ludzi. Zastępują ich nowoczesne systemy i aplikacje.

Powstaną nowe profesje

W najtrudniejszej sytuacji znajdą się kraje słabiej rozwinięte gospodarczo, gdzie wielu pracowników wykonuje proste zajęcia, które równie dobrze mogą wykonywać roboty. Według badania Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych w Norwegii i Szwajcarii odsetek miejsc pracy mocno zagrożonych automatyzacją wynosi mniej niż 20 proc. Z kolei na Słowacji, Węgrzech i w Polsce to już ponad 35 proc.

Wpływ cyfryzacji i automatyzacji w Polsce jest już aż nadto widoczny. Dane Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pokazują, że po spadku w 2015 r. – gdy liczba osób objętych grupowymi cięciami była najniższa od dekady – ubiegły rok przyniósł znaczący wzrost. Liczba osób zgłoszonych do zwolnień grupowych zwiększyła się do 35,1 tys., czyli o ponad 40 proc.

Z kolei z danych urzędów pracy wynika, że w 2016 r. i na początku 2017 r. zwolnienia grupowe zgłosiły m.in.: Bank BGŻ, PKO BP, PZU (1000 osób), Alior Bank (do 2400 osób), Makro Cash & Carry, Inpost (1300 osób) czy T-Mobile. A wszystko to mimo systematycznie spadającego wskaźnika bezrobocia.

Paradoksalnie, rynek pracy jako całość skorzysta na cyfryzacji, pomimo tego, że część miejsc pracy zabiorą ludziom roboty. Automatyzacja zwiększa konkurencyjność gospodarki i szybkość produkcji. Rozwój cyfrowy może wywołać bezrobocie technologiczne, ale równocześnie spowoduje powstanie nowych zawodów. Część z nich wciąż jeszcze nie istnieje w ludzkiej wyobraźni. Według agencji Sparks and Honey będą to m.in.: coach wydajności, pilot komercyjnego drona, mechanik „złota rączka" korzystający z drukarki 3D czy zarządca wirtualnej tożsamości klienta po jego śmierci.

Pod tym względem obecna rewolucja przemysłowa nie różni się od poprzednich. Masowe wprowadzenie do użytku samochodów zmieniło rolę hodowców koni i producentów bryczek, ale spowodowało powstanie nowych zawodów związanych z tą branżą, jak np. lakiernicy. Teraz lakierników zastępują maszyny lakiernicze, ale do ich obsługi potrzeba kolejnych kilku osób: kogoś, kto ją zaprogramuje, osobę do serwisu i konserwacji, operatora oraz koordynatora całości. Maszyna w takiej synergii z człowiekiem zmienia tylko wydajność, ale nie powoduje dużych strat w zatrudnieniu.

W pogoni za rozwojem

Przyszłość możemy już dziś oglądać przez pryzmat sytuacji w bankowości i telekomunikacji. W pogoni za cyfrowym rozwojem właściciele banków inwestują przede wszystkim w internet i aplikacje mobilne. Proponują m.in. korzystniejsze oprocentowanie lokat zakładanych przez aplikacje na smartfonie czy korzystanie z mobilnego systemu płatności BLIK. W konsekwencji w 2016 r. z mapy Polski zniknęło 800 placówek banków. Liczbę oddziałów zmniejszyły niemal wszystkie banki, nawet te, które weszły na rynek stosunkowo niedawno.

Z kolei branża telekomunikacyjna jest wymieniana wśród sektorów, które najszybciej zmieni digitalizacja. Przyczyną jest jej innowacyjność – to druga najbardziej innowacyjna branża (po ICT), z której wychodzi najwięcej patentów. W konsekwencji to w telekomunikacji już dzisiaj systemy obsługi online czy digitalizacja powodują mniejsze zapotrzebowanie na pracowników zajmujących się np. tradycyjną obsługą klienta.

Według danych agencji zatrudnienia Challenger, Gray & Christmas w 2016 r. w amerykańskich firmach IT oraz telekomunikacyjnych zlikwidowano 96 tys. miejsc pracy, czyli o 21 proc. więcej niż rok wcześniej. W maju 2017 r. Gavin Patterson, dyrektor generalny British Telecom, ogłosił zwolnienie 4 tys. pracowników, spośród liczącej 102 tys. załogi zatrudnionej w 180 krajach.

Dla światów pracodawców i pracowników wyzwaniem przyszłości jest zmiana relacji człowiek–człowiek na człowiek–maszyna. Robotyzacja rozwija się na tyle szybko, że prawdopodobnie już niedługo będziemy otoczeni robotami asystentami, które dzięki sztucznej inteligencji będą w stanie szczegółowo przedstawić nam ofertę kredytu, zagranicznych wakacji czy nauczyć dowolnego języka. Postępująca rewolucja cyfrowa nie oznacza jednak, że człowiek na nowym rynku pracy stanie się niepotrzebny. Przeciwnie, będzie niezbędny – zmieni się jednak charakter jego pracy. Nowy rynek pracy nie będzie gorszy, ale po prostu inny.

Rafał Sekuła jest ekspertem Komitetu Dialogu Społecznego KIG, wieloletnim menedżerem zarządzającym sprawami HR w firmach.

Przyczyną jest obserwowany na całym świecie trend zastępowania człowieka przez nowoczesne technologie. Badania Uniwersytetu Oksfordzkiego pokazują, że w ciągu dwóch dekad 50 proc. stanowisk w USA może zostać zautomatyzowana. Bezrobociem technologicznym najbardziej zagrożone są profesje opierające się na wykonywaniu nieskomplikowanych, powtarzających się zadań, np. kasjer w dyskoncie spożywczym, konsultant telefoniczny, pracownik linii produkcyjnej. Drugą grupą są pracujący w sferze finansów i bankowości, gdzie cyfryzacja i automatyzacja przekłada się na coraz mniejszą potrzebę angażowania ludzi. Zastępują ich nowoczesne systemy i aplikacje.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację