List do redakcji

Postępowanie lustracyjne nie może się opierać jedynie na własnoręcznie sporządzanych zobowiązaniach do współpracy.

Aktualizacja: 13.09.2017 20:08 Publikacja: 13.09.2017 19:45

List do redakcji

W wywiadzie zamieszczonym w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej" (11 września 2017 r.) prof. Andrzej Friszke wypowiedział m.in. następujące twierdzenie: „Pan Przyłębski sam odręcznie napisał zobowiązanie do współpracy, a tego typu sprawy były kierowane do sądu jako kłamstwo lustracyjne. (...) Sprawa Przyłębskiego jest kompromitacją i radykalnym podważeniem wiarygodności IPN. Nagięto prawo i procedury, żeby chronić swojego towarzysza".

Co prawda od niemal półtora roku nie jestem już prokuratorem Biura Lustracyjnego IPN, ale jako osoba, która to Biuro współtworzyła i przez niemal sześć lat nim kierowała (także w okresie, w którym A. Friszke był członkiem Rady IPN), czuję się w obowiązku stanowczo zaprotestować wobec zarzutów nieprawdziwych i krzywdzących moich pracujących nadal w IPN kolegów prokuratorów.

Wbrew temu co prof. Friszke powiedział w wywiadzie, w okresie, w którym pracowałem w Biurze Lustracyjnym IPN, tj. w latach 2007–2016, nigdy prokuratorzy pionu lustracyjnego IPN nie kierowali do sądu wniosków o wszczęcie postępowania lustracyjnego opierając się jedynie na zachowanych w archiwum własnoręcznie sporządzanych zobowiązaniach do współpracy.

W przeciwieństwie do p. Friszkego prokuratorzy pionu lustracyjnego znali i znają nadal wydane przez Trybunał Konstytucyjny i sądy powszechne orzeczenia dotyczące lustracji. W orzeczeniach tych sądy i TK wielokrotnie podnosiły, że aby jakąś relację z organami bezpieczeństwa PRL uznać za współpracę z nimi, „nie mogła się ona ograniczyć do samej deklaracji woli, lecz musiała materializować się w świadomie podejmowanych, konkretnych działaniach w celu urzeczywistnienia podjętej współpracy. Tym samym za niewystarczające należy uznać samo wyrażenie zgody w przedmiocie nawiązania i zakresu przyszłej współpracy, lecz konieczne były konkretne działania odpowiadające wyżej wskazanym kryteriom i składające się na rzeczywiste współdziałanie z organami bezpieczeństwa" (wyrok TK z 10.11.1998 r., sygn. K 39/37; podobnie też: Sąd Najwyższy w wyroku z 5.10.2000 r., sygn. II KKN, Sąd Apelacyjny w Katowicach w orzeczeniu z 25.02.2016 r., sygn. II AKa 23/16, Sąd Apelacyjny w Łodzi w postanowieniu z 21.10.2015 r., sygn. II AKa 184/15).

Profesorowi Friszkemu sugeruję, aby w przyszłości przed wypowiedziami na temat procedur lustracyjnych i realizujących je prokuratorów, zanim zacznie zarzucać im naginanie prawa w obronie swojego towarzysza (sic!), zechciał zapoznać się chociażby pobieżnie z ustawą lustracyjną i utrwalonymi w orzecznictwie poglądami dotyczącymi lustracji.

Jacek Wygoda, w latach 2007–2013 był dyrektor Biura Lustracyjnego IPN

W wywiadzie zamieszczonym w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej" (11 września 2017 r.) prof. Andrzej Friszke wypowiedział m.in. następujące twierdzenie: „Pan Przyłębski sam odręcznie napisał zobowiązanie do współpracy, a tego typu sprawy były kierowane do sądu jako kłamstwo lustracyjne. (...) Sprawa Przyłębskiego jest kompromitacją i radykalnym podważeniem wiarygodności IPN. Nagięto prawo i procedury, żeby chronić swojego towarzysza".

Co prawda od niemal półtora roku nie jestem już prokuratorem Biura Lustracyjnego IPN, ale jako osoba, która to Biuro współtworzyła i przez niemal sześć lat nim kierowała (także w okresie, w którym A. Friszke był członkiem Rady IPN), czuję się w obowiązku stanowczo zaprotestować wobec zarzutów nieprawdziwych i krzywdzących moich pracujących nadal w IPN kolegów prokuratorów.

Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny