Można zadać pytanie: czy politycy stracili instynkt samozachowawczy? O co tak naprawdę chodzi? Czy autorom pomysłu tak bardzo leży na sercu rozbudowa gminnych dróg? Może.
Mam jednak inne podejrzenia.
Posłowie chcą utworzyć Fundusz Dróg Samorządowych (FDS) i podnieść opłatę paliwową (o 20 groszy, z VAT o 25). Z ok. 5 mld zł uzyskanych rocznie dzięki podwyżce połowa trafi do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, a połowa na FDS. Czyli pojawi się 2,5 mld zł do rozdysponowania przez władze centralne na budowę dróg podlegających samorządom. Spójrzmy, co jest w kalendarzu zapisane na przyszły rok. Jesienią odbędą się wybory samorządowe! Czy ta zbieżność jest przypadkowa?
O osiągnięciu dobrego wyniku w wyborach marzą wszystkie liczące się partie. Fotografowanie się na tle dróg, świeżo wybudowanych dzięki pieniądzom FDS, na pewno pomoże. Wystarczy ukończyć zaledwie kilka kilometrów i potem otwierać je z pompą w każdej gminie po kolei. Obywatele za rok mogą słabo pamiętać, kto zafundował im podwyżkę cen paliw. Zobaczą za to w telewizji eleganckie nowe drogi. Efekt murowany i osiągnięty za darmo, bo za pieniądze podatników. Koszt pozyskania wyborców poniosą sami wyborcy! Prawda, jakie to proste?
Trzeba tylko szybko i bez rozgłosu wprowadzić nowe prawo. Czy dlatego przypadkiem jest to, że projekt wniosą posłowie, a nie rząd?