Czas rozliczeń podatkowych za rok ubiegły już za nami. Okres ten kojarzy nam się zwykle negatywnie, bo wtedy uświadamiamy sobie, jak dużą część zarobków oddajemy fiskusowi. Jeszcze gorzej, gdy z zeznania podatkowego wynika, że mieliśmy niedopłatę podatku, i musieliśmy wpłacić brakującą kwotę. Zwykle dopiero wtedy zaczynamy się zastanawiać, czy można było zrobić coś, by zmniejszyć wysokość obciążeń podatkowych.
Kusząca ulga podatkowa
Stosowane przez nas, Polaków, najpopularniejsze ulgi podatkowe, takie jak ulga na dziecko, z tytułu darowizny czy znacząco ograniczone już ulgi na internet, nie wyczerpują katalogu instrumentów umożliwiających zmniejszenie podatku. Wielu nie wie, że dodatkowo można zyskać, gdy zaangażujemy się w inwestycje poprzez produkt z tzw. III filaru, tj. w indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego. Wpłaty na IKZE przynoszą duże korzyści podatkowe.
Dzięki nim dokonujemy odliczenia od dochodu, co automatycznie obniża podstawę opodatkowania. W zeszłym roku wpłaty na IKZE pozwoliły zaoszczędzić nawet do 1557 zł, a w przypadku małżonków rozliczających się wspólnie nawet dwa razy tyle.
Dlaczego zatem z ulgi na IKZE korzystają tylko nieliczni? W ubiegłym roku mniej niż 170 tys. z blisko 16 mln pracujących Polaków. Prawdopodobnie wynika to z braku nawyku planowania finansowego, zwłaszcza długoterminowego.
O ile jednak ulgi w ramach corocznych rozliczeń PIT są ważne i warto o nich pamiętać, o tyle nie powinny przesłonić korzyści płynących z zaangażowania się w produkty III filaru. Oczywiście jeżeli myślimy o przychodach nie tylko bieżących, ale również w przyszłości, zwłaszcza po zakończeniu aktywności zawodowej. Część Polaków może uważać, że korzyści podatkowe dotyczą tylko sytuacji, kiedy nie wypłaca się środków zgromadzonych w IKZE przed osiągnięciem wieku emerytalnego, ale ten mechanizm ma właśnie na celu wprowadzenie dyscypliny oszczędzania. Utrata korzyści podatkowych w razie wypłaty choćby części środków w wieku produkcyjnym ma mobilizować do myślenia o przyszłości.