Kino, regulacje i piaskownica

Czego branża fintech może nauczyć się, oglądając firm „Dallas Buyers Club", czyli co to jest arbitraż regulacyjny.

Aktualizacja: 21.05.2017 21:12 Publikacja: 21.05.2017 19:47

Radzym Wójcik, adwokat w kancelarii Baker McKenzie

Radzym Wójcik, adwokat w kancelarii Baker McKenzie

Foto: Rzeczpospolita

Dla opisania działalności firm używa się czasem określenia „gra rynkowa". Tak jak każda gra (np. planszowa), biznes podlega regułom mającym sprawić, że rywalizacja będzie prowadzona w duchu fair play. Jednak w biznesie, w przeciwieństwie do innych gier, istnieje możliwość przeniesienia aktywności do miejsca, w którym regulacje są bardziej sprzyjające, czyli zmiany stolika w trakcie gry. W warunkach globalnej gospodarki nie wyklucza to z już prowadzonej rywalizacji, ale pozwala na wygranie rozgrywki przy „obu stołach" jednocześnie.

Umiejętne przesiadanie się „między stolikami" nazywane jest „arbitrażem regulacyjnym" (po angielsku również „regulatory shopping"). Skuteczne korzystanie z tej możliwości wymaga świadomości i wiedzy, ale może okazać się bardzo przydatnym narzędziem.

Regulacja działalności gospodarczej

Każdy biznes jest w pewien sposób regulowany. Regulacje chronią nie tylko bezpośrednich konkurentów na danym rynku, ale też tych, których przebieg i wynik „gry rynkowej" dotyczy tylko pośrednio (np. konsumentów czy środowisko naturalne). Niektórym branżom regulator przygląda się uważniej niż innym. Do szczególnie regulowanych należą branże farmaceutyczna czy finansowa.

Stosowane metody nadzoru i stawiane przedsiębiorcom ograniczenia to ważny czynnik wpływający na działalność gospodarczą. Mogą np. sprawiać, że wejście na rynek określonych produktów czy usług jest czasochłonne, mało opłacalne lub wręcz niemożliwe. Przy czym warto mieć na uwadze, że sposób regulacji danych kwestii różni się w różnych krajach, nawet w ramach Unii Europejskiej.

„Dallas Buyers Club", jeden z moich ulubionych filmów ostatnich lat (polski tytuł „Witaj w klubie" – red.), opowiada właśnie o regulacji rynku. W filmie chodzi o branżę farmaceutyczną, jednak postawa głównego bohatera, którego brawurowo zagrał Matthew McConaughey, może stanowić inspirację dla przedsiębiorców z branży fintech. A to dlatego, że udowodnił, co znaczy skuteczny arbitraż regulacyjny i jakie korzyści z sobą niesie.

Scenariusz filmu został oparty na faktach (zdaję sobie sprawę, że jak to w filmach bywa, prawdziwa historia była bardziej skomplikowana, nie chciałbym więc wdawać się w dokładną analizę prawną tej historii, ale potraktować ją jako uproszczoną ilustrację i punkt wyjścia do dalszych rozważań). Film opowiada o ciężko chorym mężczyźnie, który nie może uzyskać dostępu do leków dających mu nadzieję na wyleczenie, ponieważ w USA nie są one dopuszczone do obrotu. Główny bohater orientuje się jednak, że leki te są w sprzedaży w Meksyku, czyli niedaleko jego rodzinnego Teksasu. Zaczyna więc kupować tam leki najpierw tylko dla siebie, a potem również dla członków „klubu zakupowego", który tworzy.

Ponieważ członkowie płacą składkę z tytułu uczestnictwa w klubie, a nie cenę za leki, to cała sytuacja rządzi się trochę innymi prawami niż sprzedaż w tradycyjnym modelu. Bohater wykorzystuje tym samym wiedzę o regulacjach w sąsiednim państwie, by uzyskać dostęp do leku oraz następnie wprowadzić go na rynek amerykański, na którym w przeciwnym wypadku byłby on niedostępny.

Finanse już dawno odkryły zalety arbitrażu

W świecie tanich linii lotniczych i internetu wszędzie jest blisko, a dostępność towarów oferowanych nawet w dalekich zakątkach znacznie się zwiększa. Odległości pomiędzy lokalnymi rynkami zmniejszyły się najbardziej w naszej okolicy, w związku z tym, że jedną z podstawowych zasad Unii Europejskiej jest swoboda świadczenia usług i przepływu kapitału.

Przedstawiciele branży bankowości i finansów już jakiś czas temu odkryli szanse, które niesie ze sobą umiejętne korzystanie z arbitrażu regulacyjnego. Stał się on już jednym z podstawowych narzędzi stosowanych w tych biznesach. Co należy jednak podkreślić, nie jest to w żaden sposób działanie sprzeczne z prawem, czy poza prawem. Startupy z branż regulowanych (takich jak fintech, ale również medtech), powinny korzystać w tym zakresie z doświadczeń weteranów.

Arbitraż regulacyjny może polegać np. na prowadzeniu działalności z miejsca, oferującego najdogodniejsze warunki, a następnie świadczeniu usług na całym terenie UE. Branże technologiczne, działające raczej w internecie niż za pośrednictwem fizycznych placówek, mają dużą mobilność i elastyczność, jeśli chodzi o wybór lokalizacji, a więc wykorzystanie arbitrażu regulacyjnego powinno być dla nich bardzo dostępne.

Przy ocenie regulacji warto brać pod uwagę nie tylko same przepisy, ale również proces stosowania prawa i charakterystykę regulatora. Regulatorzy w różnych krajach mają inne filozofie działania i patrzą na te same kwestie z odmiennych perspektyw. Niektórzy skupiają się przede wszystkim na walce z nadużyciami i kontroli. Inni starają się pomóc przedsiębiorcom w stworzeniu biznesu działającego w oparciu o uczciwe zasady.

Pierwszy model skupia się na kontroli już po wprowadzeniu danego produktu lub usługi na rynek. Drugi, na wyjaśnieniach i współpracy z przedsiębiorcami, kiedy jeszcze tworzą oni swoją ofertę.

W pierwszym modelu początkujący przedsiębiorcy nie mogą liczyć na uproszczone zasady, ponieważ regulator będzie przyglądał się uważnie nowym graczom na rynku, obawiając się ich związków z cyberprzestępczością lub kierując się niechęcią do elastyczności z obawy przed oszustwami i aferami finansowymi. Regulator wyznający drugi model prawdopodobnie przygotuje „piaskownicę regulacyjną" dla fintechowych startupów.

Szanse dla przedsiębiorców związane z arbitrażem regulacyjnym niosą wyzwania dla polityków i urzędników. Żeby pozostać przy filmowych inspiracjach, powinni oni obejrzeć „Brazil" w reżyserii Terry'ego Gilliama i działać odwrotnie niż przedstawiona w tym filmie machina biurokratyczna. Bezrefleksyjna, unikająca decyzji i odpowiedzialności, funkcjonująca niejako przez przypadek. Choć jeśli chodzi o relacje z petentami, nieznajdująca miejsca na kompromisy, czy krok wstecz – nawet w sytuacji drastycznej pomyłki w nazwisku oskarżonego, kiedy to ślad zabitej muchy na ważnym dokumencie prowadzi do wykonania kary na panu Buttle, zamiast na panu Tuttle.

Oczywiście, urzędnicy nie mogą zapominać, że ich podstawowym zadaniem jest ochrona konsumentów oraz lokalnego rynku przed produktami i usługami niespełniającymi ustalonych standardów. Standardy te muszą jednak zostać racjonalnie ustalone, a ich wdrażanie i kontrolowanie musi być prowadzone w sposób szybki i w miarę możliwości przyjazny przedsiębiorcom. W przeciwnym wypadku przedsiębiorcy zaczną rozglądać się za inną jurysdykcją.

Śmiem twierdzić, że partnerskie podejście regulatora i możliwość wspólnego wypracowywania pewnych rozwiązań, szybkość i przewidywalność działań, są w wielu przypadkach znacznie ważniejsze niż wysokość stawki podatkowej.

Przyszłość zaczyna się dzisiaj

Wśród najważniejszych technologii, na których opracowanie i wdrożenie czeka obecnie rynek, wskazywany jest program, który dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji i wielkich zbiorów danych będzie podpowiadał najkorzystniejszą jurysdykcję dla określonego rodzaju biznesu. Taka „wyszukiwarka jurysdykcji" z pewnością uczyni arbitraż regulacyjny jeszcze bardziej popularnym i dostępnym.

Nie warto jednak czekać na wyszukiwarkę, ale już teraz pamiętać, żeby podczas tworzenia biznesów starać się wykorzystywać nie tylko przewagę technologiczną, ale również regulacyjną. Spektakularnego sukcesu nie da się osiągnąć, działając wyłącznie na polskim rynku.

Mam też nadzieję, że kiedy wspomniana aplikacja już powstanie, to dzięki prowadzonym obecnie pracom związanym z budowaniem fintechowego hubu nad Wisłą, będzie wskazywać na Polskę jako miejsce najbardziej przyjazne fintechom.

Autor jest adwokatem w kancelarii Baker McKenzie

Dla opisania działalności firm używa się czasem określenia „gra rynkowa". Tak jak każda gra (np. planszowa), biznes podlega regułom mającym sprawić, że rywalizacja będzie prowadzona w duchu fair play. Jednak w biznesie, w przeciwieństwie do innych gier, istnieje możliwość przeniesienia aktywności do miejsca, w którym regulacje są bardziej sprzyjające, czyli zmiany stolika w trakcie gry. W warunkach globalnej gospodarki nie wyklucza to z już prowadzonej rywalizacji, ale pozwala na wygranie rozgrywki przy „obu stołach" jednocześnie.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację