25 kwietnia został powołany pełnomocnik ds. utworzenia i kierowania Centrum Analiz Strategicznych (CAS)! Stworzenie Centrum było jednym z ciekawszych punktów programu premiera. Miałoby ono przypilnować, by ministerstwa przestrzegały ogólnej koncepcji działań rządu. Dzisiejszym standardem jest bowiem Polska resortowa, w której każdy resort sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
Wstępnie wiadomo wreszcie, jak CAS ma opanować legislacyjną twórczość ministerstw. Najpierw będzie oceniać założenia i projekty ustaw powstające w resortach. W drugim kroku przyjrzy się finalnym projektom, jeszcze zanim trafią do Rady Ministrów i do parlamentu.
„Daj Boże!" – chciałoby się zakrzyknąć. Jeśli przyjąć te zapowiedzi za dobrą monetę, to wreszcie ktoś postawi tamę legislacyjnym bublom. A przecież niekiedy wystarczyłoby tylko chwilę pomyśleć! Wyobrazić sobie działanie wielu przepisów prawa w praktyce, by pojąć, że powinny one trafić do niszczarki. Tylko że nie było nikogo, kto chciałby pomyśleć.
Skutki? Na przykład nowelizacja systemu ubezpieczeń społecznych znosząca limit 30-krotności składek emerytalno-rentowych. Już po przesłaniu jej do Sejmu rząd pojął, że nie wziął pod uwagę wpływu na sytuację przedsiębiorców. Przesunięto więc jej wejście w życie na 1 stycznia 2019 r. Wtedy okazało się, że termin koliduje z wprowadzeniem pracowniczych planów kapitałowych. Sytuację na razie „uratował" prezydent Rzeczypospolitej, odsyłając nowelizację do Trybunału Konstytucyjnego. Następny przykład: prawo wodne, które trzeba było nowelizować w ekspresowym tempie. Zagrożona bowiem została realizacja licznych inwestycji – w tym tych współfinansowanych ze środków UE. Straty szłyby w ciężkie miliony złotych.
Podobne kwiatki można wymieniać długo. Zainteresowanych odsyłam do raportu legislacyjnego Pracodawców RP „7 grzechów głównych stanowienia prawa w Polsce". Lada moment ukaże się najnowsza część – za okres od stycznia 2017 do marca 2018 r. – ale dobrych wiadomości proszę się nie spodziewać.