Ostatnia roda: media już od rana zdominowała informacja o gigantycznej pensji dla byłego rzecznika MON. Bartłomiej Misiewicz miałby według doniesień otrzymać w Polskiej Grupie Zbrojeniowej nawet 50 tys. zł. Polityczna burza rozgorzała na dobre. Grzmi opozycja, a Jarosław Kaczyński zapowiada powołanie specjalnej komisji. Temat nie schodzi z czołówek serwisów informacyjnych.
W tym samym czasie do laski marszałkowskiej wpływa niepostrzeżenie poselski projekt zmian w ustawie Prawo o ustroju sšdów powszechnych. Ten ponad 80-stronicowy dokument składa grupa posłów PiS, choć nie jest tajemnicš, że przygotowali go eksperci w Ministerstwie Sprawiedliwoci, pod czujnym okiem Zbigniewa Ziobry. A wszystko po to, aby uniknšć konsultacji ze rodowiskami prawniczymi. Jest to obowišzkowe przy przedłożeniach rzšdowych. Operacja wymiany sędziowskich elit, bo taki jest cel przygotowanych regulacji, ma przebiegać szybko. Ruszy już 1 lipca i potrwa do końca roku. W ten sposób ma zostać przygotowany grunt do wprowadzenia zasadniczej reformy. Sprawa Misiewicza skutecznie jednak przykrywa to wydarzenie.
Prezesi do wymiany
Mechanizm przewidziany w projekcie daje ministrowi sprawiedliwoci nadzwyczajne uprawnienia, wzmacniajšc w stopniu dotšd niespotykanym nadzór administracyjny nad sšdami. Ziobro w cišgu pierwszych szeciu miesięcy od wejcia nowych przepisów będzie mógł odwołać, bez podania przyczyny, każdego prezesa sšdu powszechnego w Polsce i powołać na to stanowisko nowš osobę. Wyboru będzie dokonywał sam, bez udziału zainteresowanych rodowisk. A sędziowskie zgromadzenia będš musiały jedynie przyjšć jego decyzję do wiadomoci. Dzi protesty sędziów mogš zablokować kandydaturę. I jeli np. w konkretnej apelacji dana osoba zostanie oprotestowana, to może zostać powołana na stanowisko tylko wtedy, gdy zgodzi się na to Krajowa Rada Sšdownictwa.
Po szeciu miesišcach minister będzie mógł nadal odwoływać prezesów, tyle tylko, że w oparciu o ogólnš przesłankę niskiej efektywnoci pracy danego sšdu". To kryterium łatwe do spełnienia. Większoć sšdów, zwłaszcza tych dużych, od lat boryka się bowiem z problemem przewlekłoci postępowań, a kolejne ministerialne statystyki wskazujš, że procesy zamiast trwać krócej, trwajš coraz dłużej.
Minister zyska też możliwoć dokonywania zmian kadrowych wród szeregowych sędziów. Jeżeli np. w danym sšdzie szwankuje czas rozpatrywania spraw karnych, będzie mógł wzmocnić wydział karny np. sędziš z wydziału cywilnego z tego samego sšdu. Takie przesunięcie (ponad głowš prezesa) możliwe będzie nawet na rok. Taki instrument może poprawić organizację pracy sšdu, może być jednak ministerialnym batem na niepokornych sędziów, którzy będš w ten sposób zsyłani do rozpatrywania spraw, w których się specjalizujš.
Obecnie prezesi sšdów nie muszš podporzšdkowywać się sugestiom ministra dotyczšcym przesunięć sędziów pomiędzy wydziałami, nawet jeżeli postępowania trwajš zbyt długo.
Ziobro nie ukrywa, że prezes sšdu ma realizować politykę centralnš państwa. Dlatego w razie jego sprzeciwu chce mieć kompetencje do jego nieskrępowanej wymiany. W sferze administracyjnej jego władza ulega zatem znacznemu wzmocnieniu i czyni prezesów sšdów i sędziów funkcyjnych wręcz bezradnymi wobec jego decyzji.
Wzmocnieniu pozycji ministra sprawiedliwoci nad prezesami ma jednak towarzyszyć wzmocnienie niezależnoci poszczególnych sędziów od kierownictwa danego sšdu. Stšd też pomysł na losowanie spraw, bez żadnej ingerencji zewnętrznej. Dzi sprawę może przydzielić lub odebrać sędziemu prezes danej jednostki. Zminimalizowany ma zostać także wpływ prezesa na delegacje sędziowskie, co zazwyczaj wišzało się z przygotowaniem do awansu.
Zmiany nie da się zatrzymać
Mimo że projekt zawiera też wiele zmian dotyczšcych usprawnienia pracy sšdów, jak np. wprowadzenie systemu stałego monitorowania sędziowskich obcišżeń, jego cel wydaje się jasny. Chodzi o szerokš wymianę kadry kierowniczej we wszystkich sšdach.
Sędziowskie elity praktycznie od zawsze niechętne były wizji państwa partii Jarosława Kaczyńskiego. Zresztš niechęć ta była i jest wzajemna. Politycy PiS uważajš sędziów, zwłaszcza tych wysoko postawionych w hierarchii, za strażników PRL-owskiej spucizny w sšdownictwie. Istnieje też głębokie przekonanie, że bez wymiany tych ludzi nie da się przeprowadzić gruntownej reformy sšdownictwa zaplanowanej na przyszły rok. Obawa przed obstrukcjš ze strony sędziowskich elit, kiedy zmiany byłyby już wdrażane w poszczególnych sšdach, jest bardzo duża. Ziobro dobrze pamięta fiasko reformy tzw. sšdów 24-godzinnych, przed laty, którym stanowczo sprzeciwiło się rodowisko sędziowskie.
PiS zapowiadał przeprowadzenie wielkiej reformy wymiaru sprawiedliwoci już 12 lat temu, jednak w wyniku skrócenia kadencji to się nie udało. Teraz mechanizm przeprowadzenia resetu" Temidy wydaje się zabójczo prosty. W sytuacji, kiedy partia Jarosława Kaczyńskiego posiada w Sejmie zdolnoć do samodzielnego uchwalania ustaw, ma prezydenta z tego samego obozu oraz udało jej się po ponad roku bojów wykręcić' bezpiecznik w postaci kontroli Trybunału Konstytucyjnego, nie ma takiej siły, która zablokowałaby reformę.
Wymiana sędziowskich elit nie jest jednak celem samym w sobie, jest częciš szerszego planu zmian w wymiarze sprawiedliwoci. Złożenie w Sejmie projektu zmian w ustawie sędziowskiej zbiegło się bowiem z kolejnym wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodnoci z konstytucjš zasad wyborów członków KRS. Ziobro podnosi m.in., że obecna ustawa stawia w uprzywilejowanej pozycji sędziów sšdów wyższych instancji, którzy zdominowali radę.
Intencjš wniosku jest ostateczne uniknięcie ewentualnych wštpliwoci dotyczšcych rozwišzań w nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sšdownictwa, nad którš pracuje Sejm RP" podkrelono w ministerialnym komunikacie.
KRS opiniuje kandydatów na sędziów i przedstawia ich prezydentowi. Projekt reformy wprowadza polityczny tryb wyboru do sędziowskiej częci rady, co jest krokiem niemajšcym dotšd precedensu, a także zakłada szybkie wygaszenie kadencji obecnych sędziowskich członków KRS i nowe wybory.
Wczeniej grupa 50 parlamentarzystów PiS wystšpiła do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie konstytucyjnoci przepisów, na podstawie których wybrano pierwszego prezesa Sšdu Najwyższego. Jego szecioletnia kadencja upływa w 2020 r. Jest to z kolei swoiste przygotowanie artyleryjskie do wymiany kierownictwa Sšdu Najwyższego. Uznanie przez TK obecnych rozwišzań za niekonstytucyjne, da sygnał do zmiany w ustawie o Sšdzie Najwyższym. W efekcie skrócona zostanie kadencja pierwszej prezes prof. Małgorzaty Gersdorf, a w kolejnym posunięciu wymienione zostanie całe kierownictwo SN. Projekt nowelizacji ustawy o Sšdzie Najwyższym jest już zresztš gotowy. Skierowanie go na cieżkę legislacyjnš to dzi jedynie decyzja polityczna.
Po co to wszystko?
Przyjęcie zmian w powyższych ustawach umożliwi wymianę kadry kierowniczej w sšdach wszystkich szczebli w Polsce, z wyjštkiem sšdownictwa administracyjnego.
Gdy już to nastšpi, przyjdzie czas na strukturalnš reformę sšdownictwa. Planowane jest przede wszystkim spłaszczenie struktury sšdów z trzech do dwóch szczebli (najpewniej zniesione zostanš dzisiejsze sšdy apelacyjne), nastšpi też podział niektórych sšdów okręgowych, ujednolicony ma zostać status sędziów (nie będzie już podziału na rejonowy, okręgowy czy apelacyjny), a także wprowadzenie instytucji sędziego pokoju.
Zmiany, poprzedzone wymianš kadrowš, majš być przeprowadzone tak, aby przywrócenie starego porzšdku, nawet po zmianie władzy było praktycznie niemożliwe.
Trudno dzi jednoznacznie powiedzieć, jaki jest stosunek całej 10-tysięcznej populacji sędziowskiej do planowanych reform, gdyż nie jest to wbrew pozorom rodowisko jednolite. Zdecydowanie negatywny stosunek majš do nich organizacje sędziowskie: Krajowa Rada Sšdownictwa, Stowarzyszenie Sędziów Polskich Iustitia, stowarzyszenie Themis, a także szefowie większoci sšdów w Polsce, czemu dano już wyraz w podejmowanych wielokrotnie uchwałach.
Tyle tylko, że skuteczne przeciwdziałanie reformatorskim planom Ziobry jest dzi iluzoryczne. Sędziom trudno będzie liczyć na aktywnš obronę ze strony polityków opozycji, tak jak miało to miejsce w przypadku konfliktu o Trybunał Konstytucyjny. Grzegorz Schetyna wie, że angażujšc ogromne siły i rodki w obronę TK, przeinwestował i polityczna stopa zwrotu była niewielka. Dodatkowo angażowanie się w nadmiernš obronę sšdownictwa, które cieszy się bardzo niskim zaufaniem społecznym, jest zawsze politycznie ryzykowne.
Również angażowanie się w obronę polskiego sšdownictwa instytucji międzynarodowych (np. Komisji Europejskiej, Rady Europy, Komisji Weneckiej, ONZ czy OBWE) może na niewiele się zdać. PiS konsekwentnie i stanowczo odpowiadał dotšd na ich uchwały, opinie czy apele, że nie majš prawa wtršcać się w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa. I wydaje się, że nic się tu nie zmieni. Jak pokazały ostatnie miesišce, PiS nie jest też zainteresowany rozmowami z sędziami czy, tym bardziej, szukaniem rozwišzań kompromisowych.
W maju organizacje sędziowskie i korporacje prawnicze zaplanowały szacowany nawet na 2 tys. osób Kongres Prawników Polskich. Wydarzenie dotšd bez precedensu, które ma wyrazić jasne stanowisko wszystkich rodowisk prawniczych wobec projektowanych zmian. Ma być demonstracjš jednoci i sprzeciwu. Czy jednak przerodzi się w masowy ruch oporu przeciwko partii władzy, czy też powtórzy los ubiegłorocznego sędziowskiego kongresu, o którym już po kilku dniach nikt nie pamiętał?