Przekonywanie, że sędziowie to „banda kolesi", z których jedni kradną pendrive'y, a inni spodnie, jest nie tylko nieuczciwe, ale w gruncie rzeczy dość prostackie. W efekcie całe środowisko dostaje właśnie baty za wybryki pojedynczych osób, których w tym zawodzie być nie powinno. To oczywiście działa też w drugą stronę – pod każdym prawniczym sukcesem zawsze chętnie podpisze się wielu ojców...

W nowym konkursie „Rzeczpospolitej" Prawnik Roku postanowiliśmy właśnie popatrzeć przez lupę – na prawników i ich osiągnięcia w danym roku. Nagradzamy tych, którzy w swojej pracy wyróżniają się odwagą, zaangażowaniem, aktywnością i bezkompromisowością. Takich, którym chce się prawnie edukować innych, ale też tych, którzy znajdują czas na pisanie dobrych książek prawniczych czy prowadzenie blogów. Wypatrujemy też wojowników, wygrywających trudne, precedensowe sprawy. Dzięki temu, że chce im się bić, otwiera się prawna furtka dla wielu ludzi, często bardzo potrzebujących pomocy.

Ogromnie się cieszę, że wśród zgłaszanych kandydatów są ludzie z rozmaitych „bajek" – różnych zawodów, różnych poglądów i doświadczeń. Przykładowo w finałowej trójce w kategorii prawników niezłomnych, poza nagrodzonym prokuratorem Robertem Rolką (rozprawiającym się z mafią świętokrzyską), znalazły się również prof. Ewa Łętowska i Małgorzata Wassermann. Pierwsza za twarde trzymanie się prawa, druga za to, że dzielnie walczy o wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej i afery Amber Gold.

Jedno jest pewne – w tym konkursie było spośród kogo wybierać. Naprawdę są w Polsce świetni prawnicy!