Krzyżak: Co w Biblii napisano o sprawie „Bolka”

Obrońcy Lecha Wałęsy sięgają po Ewangelię. Słusznie. Na kartach Biblii można znaleźć wiele cennych wskazówek. Były prezydent może z nich skorzystać.

Aktualizacja: 25.02.2016 16:34 Publikacja: 24.02.2016 19:13

Krzyżak: Co w Biblii napisano o sprawie „Bolka”

Foto: AFP

Czytaj więcej:

Ksiądz dr Sławomir Szczepaniak na łamach „Gazety Wyborczej" wziął w obronę Lecha Wałęsę. Dziwi się m.in., że żaden z hierarchów nie potępił linczu na byłym prezydencie. Choć niektóre argumenty podnoszone przez księdza są słuszne, dopuszcza się on jednak sporych nadużyć.

Głównym kłopotem dla przyjętej przez niego linii obrony b. prezydenta staje się sam Lech Wałęsa, a właściwie jego słowa i postawa w tej sytuacji.

Ksiądz przyznaje, że nie wie, co Wałęsa podpisał, a czego nie. Jest to – jego zdaniem – „zupełnie nieistotne z punktu widzenia historii". Sęk w tym, że od tego, co Wałęsa podpisał lub nie, zaczyna się cała historia. A znalezione w domu gen. Czesława Kiszczaka dokumenty stają się podstawą do pogłębienia naszej wiedzy historycznej. Jeśli wyszły spod ręki Wałęsy lub powstały z jego udziałem, uzupełnią niejasne dotąd wątki w jego biografii. Jeśli to wytwory SB, pokażą mechanizmy działania bezpieki w stosunku do jego osoby.

Mówienie o ich „nieistotności" i tłumaczenie byłego prezydenta, że próbował uśpić czujność władzy poprzez zyskanie jej przychylności, to błąd.

Podobnie jak porównywanie Wałęsy do kard. Stefana Wyszyńskiego i porozumienia, które zawarł on w latach 50. z władzą komunistyczną.

To prawda, do tematu należało podejść w duchu Ewangelii. Według słów Chrystusa na temat tzw. upomnienia braterskiego, które opisał św. Mateusz.

Lech Wałęsa mógł milczeć i wytłumaczyć wszystko po powrocie do kraju. Wybrał jednak drogę zaprzeczania i pokrętnych tłumaczeń na odległość. Do tego pogardę pod adresem dawnych kolegów ze stoczni i mówienie, że „nic nie znaczyli".

Szkoda, że ks. Szczepaniakowi umknęły słowa bp. Grzegorza Rysia, który w poniedziałek na mszy w Krakowie powiedział, że modli się w intencji Lecha Wałęsy oraz jego rodziny.

Co ma zrobić? Jakiekolwiek zabranie głosu w tej sprawie postawi go po jednej lub drugiej stronie barykady. A przecież ksiądz ma łączyć, a nie dzielić.

Rok Miłosierdzia to doskonały czas, by Lech Wałęsa stanął w prawdzie, przyznał się do ewentualnych błędów, przeprosił za nie i wybaczył tym, którzy dziś robią mu krzywdę.

Tak mniej więcej skomentował sprawę abp Sławoj Leszek Głódź. Reakcja Wałęsy mówi sama za siebie: – Abp Głódź mówi, że wyrządziłem jakieś krzywdy; aż się prosi, by zmierzyć, kto więcej.

Warto więc przywołać inne słowa z Ewangelii: „Jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!". Co to oznacza? W skrócie: jeśli ktoś rzuca na ciebie oskarżenia i depcze twój honor osobisty, nie reaguj tak samo. Odpowiedz mu miłością. Prawda – prędzej czy później – obroni się sama.

Czy nie warto wyciągnąć z tej nauki wniosków?

Czytaj więcej:

Ksiądz dr Sławomir Szczepaniak na łamach „Gazety Wyborczej" wziął w obronę Lecha Wałęsę. Dziwi się m.in., że żaden z hierarchów nie potępił linczu na byłym prezydencie. Choć niektóre argumenty podnoszone przez księdza są słuszne, dopuszcza się on jednak sporych nadużyć.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny