Zdort: Jak generałowie z WRON zapewnili sobie nietykalność

Popularna w prawicowych środowiskach teoria spiskowa mówiła, że III Rzeczpospolita jest kontrolowana przez komunistyczną bezpiekę za pomocą teczek z esbeckimi materiałami, które obciążają dawnych działaczy antykomunistycznej opozycji.

Aktualizacja: 18.02.2016 12:00 Publikacja: 17.02.2016 19:32

Zdort: Jak generałowie z WRON zapewnili sobie nietykalność

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Teczki te – opowiadano – trzymają w swoich sejfach Kiszczak i Jaruzelski, i kiedy trzeba, wyciągają, aby zaszantażować ludzi mających dziś wpływy w Polsce.

Powtarzając sobie tę „nieprawdopodobną" teorię, bywalcy warszawskich salonów śmiali się z obsesji prawicowców do rozpuku. Przecież generałowie oddali władzę dobrowolnie, przy Okrągłym Stole, okazali się „ludźmi honoru", a więc trudno byłoby się po nich spodziewać tak niegodnych działań...

Wydarzenia wtorkowego popołudnia, gdy IPN przejęło „sześć pakietów dokumentów" z kolekcji nieżyjącego już Czesława Kiszczaka, spowodowały zapewne, że przynajmniej niektórym śmiać się odechciało. Można bowiem teraz całkiem poważnie domniemywać, że były szef MSW szantażował Lecha Wałęsę ujawnieniem materiałów potwierdzających jego współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. I być może nie tylko eksprezydenta, ale też innych obecnych polityków, w czasach PRL uwikłanych w kontakty z bezpieką.

Zostawmy na razie Wałęsę, jego osobisty problem jest tu drugorzędny. Bardziej niepokojące jest to, że dowiedzieliśmy się po raz kolejny, jak bezsilnym, jak słabym państwem była III RP. Bo jak to możliwe, że dopiero po 27 latach suwerenności Polski prokurator po raz pierwszy zaczął sprawdzać, czy dawni komunistyczni dygnitarze nie przechowują w domach dokumentów, dzięki którym mogą sterować polską polityką?

Rozumiem, że po kontraktowych wyborach było to trudne, bo przedstawicieli solidarnościowych elit połączyły z dawnymi władcami Polski pewne formalne i nieformalne więzy. Ale później? Czemu – po w pełni wolnych wyborach z 1991 roku – nie zainteresowały się tym policja, prokuratura, służby specjalne?

Czemu powołany w 1999 roku IPN tą sprawą zajął się dopiero po 17 latach działania, kiedy wdowa po Kiszczaku w praktyce sama zaprosiła przedstawicieli tej instytucji do swojego domu? Czy cała klasa polityczna, kolejne rządzące partie, wszystkie służby specjalne nie były świadome niebezpieczeństwa?

Trudno uwierzyć, że to tylko nieudolność i niemoc instytucji państwowych. Łatwiej, po wtorkowej rewizji w willi Kiszczaków, podejrzewać, że generałowie z WRON właśnie za pomocą owych „pakietów" z dokumentami zagwarantowali sobie nietykalność. Że instytucje III RP, w tym wymiar sprawiedliwości, nie przypadkiem wykazywały się pobłażliwością wobec ludzi odpowiedzialnych za komunistyczne zbrodnie.

Wracając do Lecha Wałęsy. Wszyscy właściwie zdają sobie sprawę z tego, że historyczny lider „Solidarności" był w jakiś sposób uwikłany we współpracę z bezpieką w latach 70. Dotąd spierano się tylko, czy miało to jakieś konsekwencje: czy szantażowano go wiedzą na ten temat w czasach Okrągłego Stołu? A może wtedy, gdy został prezydentem? Po rewizji u Kiszczaka być może warto będzie na aktywność Wałęsy w czasach III RP spojrzeć zupełnie inaczej.

Teczki te – opowiadano – trzymają w swoich sejfach Kiszczak i Jaruzelski, i kiedy trzeba, wyciągają, aby zaszantażować ludzi mających dziś wpływy w Polsce.

Powtarzając sobie tę „nieprawdopodobną" teorię, bywalcy warszawskich salonów śmiali się z obsesji prawicowców do rozpuku. Przecież generałowie oddali władzę dobrowolnie, przy Okrągłym Stole, okazali się „ludźmi honoru", a więc trudno byłoby się po nich spodziewać tak niegodnych działań...

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli