Nierzadko też ze względu na wypalenie zawodowe kierownicy sami szukają stanowisk, które zapewnią im powrót do źródeł i pracę u podstaw. Niestety niełatwo jest zejść o kilka szczebli. Wiele razy słyszałem od kandydatów, że zostali odrzuceni przez potencjalnego pracodawcę jednym magicznym stwierdzeniem: overqualified. To kolejne słowo klucz, dzięki któremu można bezkarnie odrzucać kandydatów bez konieczności tłumaczenia powodów. Chociaż dotyka to osób z wieloletnim doświadczeniem menedżerskimzawsze widzę tę samą reakcję – załamanie. Nie mogą zrozumieć, dlaczego zostali odrzuceni, mimo że spełniają wszystkie kryteria określone na danym stanowisku, a swoje oczekiwania finansowe określili na adekwatnym do danej pozycji poziomie. Dodatkowo z racji bagażu doświadczeń mogliby wejść w daną funkcję bez długiego okresu przygotowawczego. Teoretycznie dla firmy są to same korzyści.

Problemy są dwa i oba związane ze strachem. Pierwszy, z którym trudno polemizować, występuje w sytuacji, gdy menedżer decyduje się na przyjęcie niższego stanowiska, bo za długo nie może znaleźć innej pracy lub też niejasne są powody jego odejścia z intratnego stanowiska. Zawsze istnieje wtedy ryzyko, że taki pracownik odejdzie, gdy tylko trafi mu się oferta bardziej odpowiednia do jego kwalifikacji. Można temu zapobiec, stosując np. klauzule o zakazie pracy w konkurencji przez rok. Jeśli osoba bez problemu podpisze taki dokument, będzie to świadczyło o czystości jej intencji. Jeśli odmówi, będziemy mieli sprawę wyjaśnioną.

W drugim przypadku jest gorzej, gdyż dotyczy psychologii. Słaby menedżer nie zatrudni do zespołu osoby z większymi kwalifikacjami, która teoretycznie mogłaby go zastąpić w dowolnym momencie. Jednak mądry menedżer nie odmówi wzięcia pod swoje skrzydła bardziej doświadczonego pracownika. Będzie bowiem wiedział, jak nim pokierować, aby pozyskać więcej korzyści również dla siebie.

 

Bartłomiej Piwnicki dyrektor zarządzający firmy doradczej UBP Consulting z wieloletnim doświadczeniem w rekrutacji specjalistów i menedżerów