Jak grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość o obniżeniu ratingu Polski przez agencję S&P. Jest zrozumiałe, że decyzja ta wywołała ożywioną dyskusję wśród polityków, dziennikarzy i komentatorów sceny politycznej i gospodarczej. Jak zwykle w takich przypadkach opinie dotyczące tego zdarzenia różnią się diametralnie. Opozycja jest dosyć wstrzemięźliwa w swoich ocenach, przedstawiciele rządzącej partii oraz sprzyjający jej dziennikarze krytycznie odnoszą się do decyzji S&P, zwracając uwagę na dwie kluczowe kwestie.
Po pierwsze, że ocena ta nie odpowiada rzeczywistej sytuacji gospodarczej Polski, która jest bardzo dobra, a i perspektywy nie są złe. Wyraźnie podkreślali to w swoich wypowiedziach wicepremier Mateusz Morawiecki i minister finansów Paweł Szałamacha, jak również wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości (PiS czy jak kto woli P&S).
Tak na marginesie można zauważyć, że rządząca partia ostatecznie chyba zrywa z koncepcją „Polski w ruinie", o której pisałem kilka dni temu na tych łamach i nie chcę jej tu rozwijać. Mogę jedynie powtórzyć pytanie, czy naprawdę warto przewracać całą koncepcję funkcjonowania społeczeństwa i gospodarki, skoro dotychczasowa daje tak dobre rezultaty?
Ile polityki w decyzji agencji
Krytycy decyzji S&P zwracają uwagę, że była ona podjęta na podstawie przesłanek politycznych, które zresztą rozumiane są w dwojaki sposób. Z jednej strony sugeruje się, że jest to skutek działań opozycji, która „donosi na Polskę" do instytucji unijnych i, być może, do różnych instytucji międzynarodowej finansjery. Z drugiej strony podkreśla się, że zarówno instytucje unijne, jak i instytucje finansowe krytycznie odnoszą się do zmian przeprowadzanych w Polsce, które mogą negatywnie wpłynąć na sytuację makroekonomiczną, zwiększając ryzyko inwestowania w naszym kraju.
Chciałbym w tym miejscu podkreślić, że ryzyko polityczne i ściśle z nim związane ryzyko systemowe są jednymi z najważniejszych czynników wpływających na wiarygodność inwestycyjną poszczególnych krajów i na ocenę tej wiarygodności przez instytucje ratingowe. To, że S&P uwzględnia sytuację polityczną w ocenie naszego kraju, nie jest jakimś szczególnym przypadkiem – to norma w tego typu ocenach. Ostatecznie nie ma większego znaczenia, czy analitycy S&P samodzielnie doszli do wniosków, które wpłynęły na ich ocenę, czy też pewne kwestie były im sugerowane przez opozycję.