Tylko w ciągu pięciu lat liczba wynajmujących mieszkania w Polsce się podwoiła. Wciąż jednak daleko nam do Zachodu. W Niemczech lokale wynajmuje ok. 40 proc. obywateli, u nas 5. Ale ma być coraz lepiej.
Na rynek trafia coraz więcej nieruchomości w coraz lepszym standardzie. Najemca dostanie, co chce, bo konkurencja się zaostrza. Młodzi ludzie nie chcą się wiązać z jednym miejscem, kupując dach nad głową na kredyt, który trzeba spłacać latami. Wolą wynajmować.
Inwestorzy zacierają ręce. Wynajem nieruchomości to nie jest jednak łatwy biznes. Wszyscy znamy historie o najemcach, którzy przestają płacić czynsz, ale wyprowadzić się nie chcą. Rynek miał ucywilizować tzw. najem okazjonalny. Najemca musi wskazać adres, pod który miałby być eksmitowany w razie naruszenia warunków umowy.
Znajomy wynajmuje dwa mieszkania. Na pytanie, czy korzysta z najmu okazjonalnego, puka się w czoło. – Zawracanie głowy. Kto ma czas, żeby latać po notariuszach, coś oświadczać i jeszcze za to płacić – mówi. – To jedna wielka fikcja. Mam zwykłą umowę i do widzenia.