Zabytki niszczeją przez nieżyciowe przepisy

Stary Browar w Poznaniu czy Manufaktura w Łodzi to przykłady udanych inwestycji. Stare obiekty zyskały drugie życie, a inwestorzy na tym zarobili. Tego rodzaju przykładów nie ma dużo. Powodem są surowe regulacje.

Publikacja: 11.05.2018 10:06

Zabytki niszczeją przez nieżyciowe przepisy

Foto: Fotolia.com

Adaptacja historycznego budynku do współczesnych potrzeb jest bardzo trudna. Na palcach jednej ręki można policzyć galerie handlowe, które powstały w starych obiektach. Takich perełek jak Stary Browar w Poznaniu czy Manufaktura w Łodzi jest niewiele. Podobnie jest w wypadku innych dużych inwestycji realizowanych w historycznych obiektach. I nie zawsze chodzi o wysokie koszty związane z adaptacją, ale o przepisy, które dotyczą zabytków.

Są one bardziej surowe aniżeli w wypadku współczesnych budynków. Z jednej strony to dobrze. O spuściznę trzeba dbać. Z drugiej strony często ta „dbałość" odbywa się kosztem zabytku. Dlaczego?

Ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami przewiduje, że każda ingerencja w historyczny obiekt wymaga zgody konserwatora zabytków. Ma ona charakter czysto uznaniowy, inaczej więc niż przy warunkach zabudowy czy pozwoleniu na budowę. W tych dwóch ostatnich wypadkach decyzje mają charakter związany. Jeżeli inwestycja spełnia warunki przepisów, to urzędnik musi je wydać i tyle.

W wypadku zabytków tak już nie jest. Inwestor może otrzymać zgodę konserwatora, ale nie musi. Tymczasem podejście konserwatorów jest często bardzo zachowawcze. Zdarza się, że nie wyrażają zgody na prace, bez których inwestycje nie mają szans na realizację. W ten sposób chcą chronić walory historyczne budynków, a doprowadzają do tego, że one niszczeją lub przestają istnieć. W tego rodzaju przypadku przydałby się złoty środek. Niestety, w praktyce często jest to niemożliwe.

Ponadto od jesieni ub.r. inwestor może słono zapłacić za zniszczenie zabytku. Wtedy weszły w życie przepisy, które przyznały tymczasową ochronę zabytkom w trakcie postępowania o wpis do rejestru zabytków lub na Listę Skarbów Dziedzictwa. Gdy zabytek jest objęty tymczasową ochroną, obowiązuje zakaz podejmowania czynności, które mogłyby prowadzić do jego uszkodzenia lub zmiany wyglądu. Ma to zapobiegać celowemu niszczeniu, np. wyburzaniu budynków po to, by pozyskać działkę budowlaną pod nową zabudowę. Efekt: nie ma żadnej gwarancji, że konserwator albo społecznik nie zacznie zabiegać o wpis nieruchomości o wątpliwych walorach historycznych, np. z czasów PRL, co zahamuje inwestycję i spowoduje wysokie straty, nawet gdy obiekt nie zostanie wpisany ostatecznie do rejestru.

Wspominane przepisy przewidują za prowadzenie robót budowlanych przy zabytku i wokół niego kary od 500 zł do 500 tys. zł. Grożą one również osobie, która uniemożliwia lub utrudnia dostęp do zabytku organowi ochrony zabytków – od 500 do 2 tys. zł. Sankcji za różnego rodzaju przewinienia jest znacznie więcej. Wspomniane kary wymierza konserwator zabytków.

Tak wysokie sankcje z całą pewnością odstraszają od celowego niszczenia zabytków. Zanim ktoś rozbierze lub zniszczy zabytek, dwa razy się zastanowi. Znane są bowiem przypadki, gdy prace budowlane na działce były prowadzone popołudniami i w weekendy. Gdy konserwator zjawił się na działce, było po wszystkim: zabytek zniknął. Inwestor pozbył się problemu, a konsekwencje nie były na tyle dolegliwe, by się to nie opłacało.

Jest jednak i druga strona medalu. Kary również skutecznie odstraszają potencjalnych inwestorów. Zwiększyło się bowiem ryzyko prowadzenia budowy na nieruchomościach zabytkowych. Wielu inwestorów unika nieruchomości wpisanych do rejestru zabytków. Boją się, że więcej stracą, niż zarobią.

Zabytki więc niszczeją, a przecież nie o taką ich ochronę chodzi. Warto więc może jakoś mądrze „poluzować" rygory w przepisach, a nie tylko karać. Tak by obie strony były zadowolone.

Adaptacja historycznego budynku do współczesnych potrzeb jest bardzo trudna. Na palcach jednej ręki można policzyć galerie handlowe, które powstały w starych obiektach. Takich perełek jak Stary Browar w Poznaniu czy Manufaktura w Łodzi jest niewiele. Podobnie jest w wypadku innych dużych inwestycji realizowanych w historycznych obiektach. I nie zawsze chodzi o wysokie koszty związane z adaptacją, ale o przepisy, które dotyczą zabytków.

Są one bardziej surowe aniżeli w wypadku współczesnych budynków. Z jednej strony to dobrze. O spuściznę trzeba dbać. Z drugiej strony często ta „dbałość" odbywa się kosztem zabytku. Dlaczego?

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu