Polski rząd zdecydował się wnieść do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę o stwierdzenie nieważności decyzji o konkluzjach BAT – poinformowało Ministerstwo Środowiska. Chodzi o decyzję z 17 sierpnia 2017 r., która wymusi na dużych elektrowniach stosowanie najlepszych dostępnych technik, co ma ograniczyć emisję zanieczyszczeń. Decyzja ta zaostrza również poziomy emisyjne.

Ministerstwo Środowiska postanowiło odwołać się do TSUE po przeanalizowaniu decyzji KE o konkluzjach BAT. Zdaniem resortu ustalono w niej zbyt surowe i nieadekwatne poziomy emisji powiązanych z najlepszymi dostępnymi technikami. Ministerstwo uważa, że poziomy te zostały ustalone na podstawie błędnych lub niereprezentatywnych danych. Co prawda elektrownie mają cztery lata na dostosowanie się do zaostrzonych wymagań, jednak ministerstwo zaznacza, że będzie to wymagało bardzo wysokich nakładów finansowych.

Skarga do TSUE już wzbudza kontrowersje. Niektórych bulwersuje użycie argumentu ekonomicznego i nieliczenie się z kosztami zdrowotnymi.

– Polska jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych pod względem jakości powietrza krajów Unii Europejskiej. Walka z emisją przybiera na sile, ale wprowadzanie przepisów dotyczących redukcji emisji z energetyki węglowej też jest istotne – mówi Weronika Michalak z organizacji Health and Environment Alliance. Wskazuje, że zanieczyszczenia, które nas trują, powodują przedwczesne zgony, liczne schorzenia oraz generują wysokie koszty zdrowotne.

O tym, że zaostrzenie norm środowiskowych może być dla polskiej energetyki bardzo kosztowne, mówi się już od kilku lat. Jeszcze zanim wdrożono z początkiem 2016 r. unijną dyrektywę 2010/75 o emisjach przemysłowych, która zaostrzyła normy i jest podstawą wydania decyzji o konkluzjach BAT, mówiono o nieuniknionych podwyżkach cen za energię. Wynika to z konieczności inwestycji w nowe technologie w elektrowniach. Teraz dochodzą jeszcze argumenty o upadku niektórych elektrowni czy konieczności łączenia się ich, by sprostać nowym wymaganiom.