Ostrożność w sieci

Rozmowa z Włodzimierzem Gogołkiem, ekspertem w dziedzinie technologii informacyjnych z Uniwersytetu Warszawskiego.

Publikacja: 28.08.2017 19:59

Włodzimierz Gogołek, ekspert w dziedzinie technologii informacyjnych z Uniwersytetu Warszawskiego.

Włodzimierz Gogołek, ekspert w dziedzinie technologii informacyjnych z Uniwersytetu Warszawskiego.

Foto: materiały prasowe

Rzeczpospolita: Coraz trudniej zachować prywatność w mediach społecznościowych. Nawet kiedy sami jesteśmy uważni, wiele drażliwych informacji wycieka do sieci przez profile naszych znajomych. Czy nadal można bezpiecznie korzystać z mediów społecznościowych?

Włodzimierz Gogołek: Oczywiście. Ale posługiwanie się tym medium wymaga też od nas pewnych kompetencji. Można to porównać z prowadzeniem samochodu: aby to robić, potrzebne jest nam prawo jazdy. Podobnie jest z sieciami społecznościowymi. Żeby sprawnie z nich korzystać, musimy wiedzieć, jakie zagrożenia ze sobą niosą. Nie rozumiem absolutnej ignorancji ze strony decydentów, którzy marginalizują problem bezpieczeństwa w sieci.

Jakich danych nie warto zatem publikować na portalach społecznościowych?

Teoretycznie w ogóle nie powinniśmy niczego przekazywać za pomocą internetu. To oczywiście niemożliwe. Jesteśmy w sieci i nawet nie możemy powiedzieć: „nie podam nazwiska". I tak zostanie odkryte. Takim klasycznym przykładem obnażenia informacyjnego była historia związana z serwisem Amazon. Pewna nastolatka dostała e-mailem bon na wyprawkę dla niemowlęcia. Ojciec dziewczyny oburzył się i poszedł wyjaśnić sprawę. Firma przeprosiła. Kilka dni później mężczyzna dowiedział się, że będzie dziadkiem.

Co stanowi największe zagrożenie?

Jeśli chodzi o osoby prywatne, największym problemem jest utrata prywatności. To prowadzi do wielu krzywd ze strony innych użytkowników – spersonalizowanego hejtu. Często nie doceniamy tego zagrożenia i bez namysłu dzielimy się naszym życiem w mediach społecznościowych.

To znaczy?

Informacje, które w Polsce są chronione i trudno dostępne w Stanach Zjednoczonych, można swobodnie kupić. Sprzedają je osoby, które dbają o to, żeby wyciągnąć z sieci jak najwięcej danych. Takim mechanizmem posługują się nie tylko korporacje, ale także drobni przedsiębiorcy – wszyscy, którzy chcą dostosować swoją ofertę do indywidualnego klienta. To samo dzieje się w sferze polityki. Jesteśmy zatem atakowani przez przekazy sugerujące nie tylko kupno czegoś, ale też oddanie swojego głosu na tę czy inną osobę w wyborach.   

—rozmawiała Katarzyna Płachta

Rzeczpospolita: Coraz trudniej zachować prywatność w mediach społecznościowych. Nawet kiedy sami jesteśmy uważni, wiele drażliwych informacji wycieka do sieci przez profile naszych znajomych. Czy nadal można bezpiecznie korzystać z mediów społecznościowych?

Włodzimierz Gogołek: Oczywiście. Ale posługiwanie się tym medium wymaga też od nas pewnych kompetencji. Można to porównać z prowadzeniem samochodu: aby to robić, potrzebne jest nam prawo jazdy. Podobnie jest z sieciami społecznościowymi. Żeby sprawnie z nich korzystać, musimy wiedzieć, jakie zagrożenia ze sobą niosą. Nie rozumiem absolutnej ignorancji ze strony decydentów, którzy marginalizują problem bezpieczeństwa w sieci.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Materiał partnera
Technologie kwantowe: nauka tworzy szanse dla gospodarki
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji
Nowe technologie
Prof. Zybertowicz: AI może potraktować ludzkość jak budowniczy autostrad traktują mrowiska
Materiał Promocyjny
Dell Technologies: nie ma branży czy przedsiębiorstwa, które może funkcjonować bez nowoczesnych technologii