Pojazd nadlatuje z nieba, zniża się z głuchym odgłosem reaktorów, i plasuje się precyzyjnie na nie zajętym miejscu parkingowym w śródmieściu. Wygląda "nieprawdopodobnie", ale nie zajmuje więcej miejsca niż przeciętne auto osobowe. Projektanci nazwali to coś "Formula".
Jednak ten cud techniki na razie istnieje tylko na papierze. "Aktualnie ukończyliśmy wszystkie obliczenia niezbędne do zbudowania prototypu. mamy nadzieję, że wystartuje on w połowie 2018 roku" - stwierdza komunikat opublikowany przez Hoversurf.
Mimo tej zapowiedzi, szczegóły techniczne nie zostały jeszcze udostępnione. Wiadomo jedynie, że kabina pomieści pięć osób. Cztery płozy umożliwia lądowanie. Do każdej z nich przymocowanych będzie 12 małych turbin, dzięki nim Formula będzie w stanie lądować i startować pionowo. Po starcie nastąpi rozpostarcie skrzydeł przypominających owadzie, następnie zostaną uruchomione kolejne cztery silniki umieszczone z tyłu za kabiną.
Projektanci zapewniają, że Formula będzie osiągała prędkość ponad 320 km/h, jej zasięg to 450 km. Na podstawie wizualizacji trudno określić, gdzie pomieści się kilkadziesiąt, jeśli nie więcej, kilogramów akumulatorów - bo przecież maja zasilać 52 silniki podczas lotu trwającego mniej więcej półtorej godziny.
Inżynierowie zapewniają, że Formula, cicha i przyjazna środowisku, będzie w stanie kontynuować lot nawet w razie awarii połowy silników. Poza tym, na wszelki wypadek, Formula zostanie wyposażona w spadochron. W ostateczności, dzięki ruchomym skrzydłom umożliwiającym zmianę kąta ich ustawienia, Formula będzie mogła szybować. W takim przypadku lądowanie musi być horyzontalne, jednak trudno je sobie wyobrazić z płozami zamiast kół, ale inżynierowie tego szczegółu nie wyjaśniają.