Reprywatyzacja na Mariensztacie

Wyroki sądów nie są dla komisji weryfikacyjnej przeszkodą we wszczęciu sprawy.

Aktualizacja: 05.10.2017 10:15 Publikacja: 04.10.2017 16:36

Sprawa zwrotu kamienicy na Mariensztacie mimo rozstrzygnięć sądowych i decyzji może trafić do Komisj

Sprawa zwrotu kamienicy na Mariensztacie mimo rozstrzygnięć sądowych i decyzji może trafić do Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji

Foto: materiały prasowe

Kamienicę Pod Łabędziem na warszawskim Mariensztacie odbudowano w latach 1947–1948 ze środków Skarbu Państwa. W 2008 r. miasto oddało ją spadkobiercom dawnych właścicielek na podstawie decyzji prezydenta Warszawy, ustanawiającej prawo użytkowania wieczystego do gruntu. Samorządowe Kolegium Odwoławcze, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, i ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny nie dopatrzyły się rażącego naruszenia prawa.

Radca prawny Łukasz Bernatowicz, autor książki „Reprywatyzacja na przykładzie gruntów warszawskich" mówi, że zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem sądów było to możliwe, choć budzi wątpliwości etyczne i prawne, czy to jest ten sam budynek.

Wątpliwości lokatorów

Byli lokatorzy budynku w zawiadomieniu do komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji zgłosili „Uzasadnione wątpliwości odnośnie zgodności z prawem odzyskania przez spadkobierców przedwojennych właścicieli nieruchomości przy ul. Mariensztat 9 i zwrotu im budynku na tej nieruchomości". Dochodzenie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych Urzędu m.st. Warszawy w związku z procesem reprywatyzacji nieruchomości wszczęła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście-Północ.

Jacek i Jolanta Wierzbiccy, którzy po sprzedaży części budynku na Mariensztacie musieli się z niego wyprowadzić, uważają, że należy zbadać okoliczności oddania budynku. A także rolę adwokatów, których nazwiska występują w sprawach o ewentualne powiązania z urzędnikami rozwiązanego Biura Gospodarki Nieruchomościami.

– To bezpodstawne sugerowanie, że odzyskaliśmy naszą własność w wyniku jakichś pozaprawnych działań – oburza się Monika Pokorska, współwłaścicielka nieruchomości. – Nie mieliśmy żadnych powiązań z urzędnikami BGN czy w ogóle w ratuszu. Adwokat Andrzej M., którego wiąże się z tzw. dziką reprywatyzacją, nie miał nic wspólnego z tą sprawą. Miasto zwróciło nam budynek w katastrofalnym stanie, wymagał natychmiastowego remontu. Podejrzewam, że właśnie dlatego go się pozbyło. Wszczynanie od nowa tej sprawy w sytuacji, gdy istnieją akty notarialne, a część nieruchomości została sprzedana, grozi chaosem prawnym.

Rzecznik komisji weryfikacyjnej Oliwer Kubicki mówi, że wyroki sądowe nie są przeszkodą w zajęciu się sprawą przez komisję. W swoich szczególnych uprawnieniach komisja sięga bowiem do źródła, czyli do decyzji reprywatyzacyjnych.

Stopień zniszczenia

Grunt na Mariensztacie przeszedł na własność Skarbu Państwa na podstawie dekretu warszawskiego z 1945 r. Frontowy budynek odbudowano ze środków Skarbu Państwa. Oficynę rozebrano. W 2008 r. kamienica z 12 mieszkaniami komunalnymi i 14 wykupionymi została przekazana spadkobiercom byłych właścicielek umową cywilnoprawną.

W 2015 r. Samorządowe Kolegium Odwoławcze odmówiło grupie właścicieli wykupionych lokali stwierdzenia nieważności decyzji prezydenta Warszawy z 2008 r., a Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, i ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny, oddaliły skargi jednego z nich.

Adwokat Józef Forystek z Kancelarii Forystek & Partnerzy wyjaśnia, że grunty warszawskie nie przechodziły na Skarb Państwa łącznie z budynkami, chyba że te nadawały się tylko do rozbiórki. Jeśli istniały w dniu wejścia w życie dekretu, tj. 21 listopada 1945 r., czyli nadawały się do odbudowy, pozostawały własnością dotychczasowych właścicieli na podstawie art. 5 dekretu.

– Stopień zniszczenia nie miał żadnego znaczenia dla ustalenia własności budynków – mówi mec. Józef Forystek. – Ważna była decyzja właściwej władzy budowlanej o rozbiórce.

Monika Pokorska twierdzi, że takiej decyzji nie znaleziono. Decyzja prezydenta Warszawy powołuje się więc na zdjęcia z połowy lat 40. oraz na inne dokumenty, mające świadczyć, że rozebrano jedynie oficynę. Natomiast budynek frontowy nadawał się do odbudowy, czyli spełniał warunki z art. 5 dekretu. Dotychczasowi właściciele nie utracili więc swojej własności.

Odmienne dowody

Radca prawny Marcin Bachman, reprezentujący w postępowaniach o stwierdzenie nieważności decyzji reprywatyzacyjnej Andrzeja W., byłego właściciela wykupionego lokalu, uważa, że doszło do rażącego naruszenia art. 5 dekretu.

– To właśnie ten przepis wyłączał własność budynku, który, jak wynika z różnych dokumentów oraz z oświadczenia mieszkańców, został rozebrany i w całości odbudowany przez Skarb Państwa. W Archiwum m.st. Warszawy znajduje się dziennik budowy kamienicy przy ul. Mariensztat 9, z którego jasno wynika, że ruiny budynku zostały rozebrane i budynek został wybudowany od podstaw – mówi Marcin Bachman. – Potwierdzają to inne dokumenty znajdujące się w aktach postępowania administracyjnego, które zakończyło się przyznaniem prawa do gruntu następcom prawnym przedwojennych właścicieli kamienicy. Budynek nie mógł więc istnieć w dniu wejścia w życie dekretu, i w związku z tym nie było prawnych podstaw do jego zwrotu. W licznych dokumentach autorstwa miasta stołecznego Warszawy znajdują się wzmianki, że budynek nie spełniał warunków art. 5 dekretu, a w chwili wejścia w życie dekretu nadawał się do rozbiórki. Burmistrz gminy Warszawa-Centrum w decyzji z 2001 r. odmówił przyznania prawa do gruntu pod budynkiem przy ul. Mariensztat 9 w Warszawie ze względu na to, że w dniu wejścia w życie dekretu na tej nieruchomości kamienicy nie było. Dopiero od 2002 r., pomimo braku jakichkolwiek nowych dowodów, pojawiły oceny, że była uszkodzona tylko częściowo, a w 2002 r. wydział urbanistyki i architektury wydał niezgodną ze stanem rzeczywistym opinię, że „budynek przy ul. Mariensztat 9 spełnia warunki określone w art. 5 dekretu". W 2004 r. została wydana pierwsza, a w 2008 r. aktualna decyzja reprywatyzacyjna przyznająca prawo do gruntu – dodaje Marcin Bachman.

Na Mariensztacie zgłoszono jeszcze trzy inne roszczenia. Od powołania komisji weryfikacyjnej wpłynęło ponad 200 wniosków o zbadanie decyzji reprywatyzacyjnych.

– Komisja może zbadać legalność działań w poszczególnych sprawach reprywatyzacyjnych. Będzie to jednak znikomy procent, zwłaszcza że są wśród nich skomplikowane przypadki – mówi Piotr Ciszewski, prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. – Sama komisja więc nie wystarczy. Musi pojawić się ustawa, która ureguluje całościowo i w końcu zamknie kwestię roszczeń reprywatyzacyjnych.

Kamienicę Pod Łabędziem na warszawskim Mariensztacie odbudowano w latach 1947–1948 ze środków Skarbu Państwa. W 2008 r. miasto oddało ją spadkobiercom dawnych właścicielek na podstawie decyzji prezydenta Warszawy, ustanawiającej prawo użytkowania wieczystego do gruntu. Samorządowe Kolegium Odwoławcze, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, i ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny nie dopatrzyły się rażącego naruszenia prawa.

Radca prawny Łukasz Bernatowicz, autor książki „Reprywatyzacja na przykładzie gruntów warszawskich" mówi, że zgodnie z dotychczasowym orzecznictwem sądów było to możliwe, choć budzi wątpliwości etyczne i prawne, czy to jest ten sam budynek.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe