W środę powołał on specjalny zespół ds. „afery wyłudzeń kamienic w Krakowie". I zapowiada, że winni nadużyć poniosą odpowiedzialność karną. Trudno mu nie wierzyć, bo już trwają postępowania przeciwko osobom, w tym adwokatom, związanym z handlem warszawskimi roszczeniami. A o tym, że można odzyskać kamienicę pod Wawelem na papiery kupione we Lwowie, mówi się od lat.

Dając zielone światło wyjaśnieniu takich spraw, Ziobro z pewnością punktuje. Co więcej, nie wyklucza, że sprawą powinna zainteresować się także komisja weryfikacyjna. Ta na razie zajmuje się tylko warszawskimi kamienicami. Na jej wezwania głucha jest jednak prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Co więcej, w czwartek na jej wniosek Naczelny Sąd Administracyjny zbada, kto ma podejmować decyzje w sprawie reprywatyzacji: prezydent Warszawy czy komisja pod kierownictwem wiceministra Patryka Jakiego. Jeśli sąd zdecyduje, że prezydent, komisja straci rację bytu. A szkoda. Bo choć prawnicy widzą głównie nieprawidłowości w jej powołaniu czy działaniu, to lokatorzy kamienic, a nawet prawowici właściciele czy ich spadkobiercy, którzy latami domagali się respektowania swoich praw, pokładają w niej nadzieję. I dopóki reprywatyzacja nie doczeka się ustawowego rozwiązania, trudno im się dziwić. A całościowej ustawy nie zdołano przyjąć od 1989 r. Była na to nawet szansa, ale prezydent Aleksander Kwaśniewski, zawetował jedyny akt, który przeszedł już przez Sejm i Senat. I tak problemy narastały, tworząc tykająca bombę. Zbigniew Ziobro zaczął ją rozbrajać, i trudno go za to krytykować, nawet jeśli w opinii Sądu Najwyższego czy rzecznika praw obywatelskich działa na granicy prawa. To jednak powinien zbadać Trybunał Konstytucyjny, a żadna skarga do niego jeszcze nie trafiła.

Tymczasem komisja ma pełne ręce roboty. Jak pisze w dzisiejszej „Rzeczpospolitej" Danuta Frey, w sprawie kamienicy Pod Łabędziem na Mariensztacie nie miało znaczenia, że z kilkukondygnacyjnego budynku została tylko fasada. Bo skoro można było odbudować, choć za pieniądze Skarbu Państwa, to można też oddać.

Ponadto do nieprawidłowości mogło dochodzić nie tylko w Warszawie czy Krakowie. Podjęcie działań jest więc jak najbardziej wskazane. Pytanie, czy obejmą one wszystkie miejsca i sprawy czy tylko te, na których można zbić kapitał polityczny przed wyborami najpierw samorządowymi, a potem parlamentarnymi. Miejmy nadzieję, że nie, bo problem reprywatyzacji trzeba całościowo rozwiązać. Dlatego potrzebna jest ustawa. Jedna komisja, nawet dobra, to za mało.