Taka jest istota najnowszej uchwały Sądu Najwyższego, ważnej dla sporów o służebność przesyłu. Są ich tysiące, w dodatku są skomplikowane, jeżeli chodzi o ustalenie wynagrodzenia.
Uchwała pozwala najpierw przesądzić, czy żądanie jest słuszne co do zasady, a po uprawomocnieniu się tego rozstrzygnięcia przystąpić do ustalenia wynagrodzenia.
Typowy spór
Piotr B., właściciel ponadhektarowej działki w śródmieściu Lublina, domagał się ustanowienia służebności przesyłu na tej działce na rzecz spółki gazowej, czyli uregulowania statusu sieci, oczywiście za wynagrodzeniem w kwocie 286 tys. zł.
Udział jednej szóstej w tej działce kupił, a resztę zasiedział w 2014 r.
Spółka nie uznała żądania, wskazując, że ma tytuł prawny do korzystania z sieci, którą zbudowano na podstawie odpowiedniego pozwolenia, a Piotr B. wystąpił z żądaniem po upływie 20 lat, zdążyła więc to prawo zasiedzieć. Poza tym kwestionowała wysokość wynagrodzenia. O tym, że na częściowo porośniętej chwastami działce jest sieć, świadczyć miał wystający z ziemi żółty słupek. Innych śladów instalacji nie ma. Faktem jest, że sieć tam jest, i to dość długa, a budowano ją etapami, część w 1991 r., część w 1994 r.