Kłopoty Dariusza R. (dane zmienione) zaczęły się wraz ze zgłoszeniem w Starostwie Powiatowym w Wejherowie zamiaru wyremontowania domu jednorodzinnego. Starosta wniósł sprzeciw, ponieważ inwestor nie przedstawił pozwolenia miejskiego konserwatora zabytków na wykonanie robót. Tymczasem działka leży w obszarze zespołu urbanistyczno-krajobrazowego Wejherowa. Został on utworzony decyzją wojewódzkiego konserwatora zabytków w Gdańsku z 1979 r., zmienioną przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego w 2011 r. Na podstawie tej ostatniej decyzji zespół został wpisany do rejestru zabytków wojewody pomorskiego.
Dariusz R. zaprotestował. Działka nie leży, nigdy też nie leżała w obszarze zabytkowego zespołu. Do 4 października 2011 r., czyli do decyzji ministra kultury i dziedzictwa narodowego, należała do otoczenia tego obszaru. Z chwilą uchylenia przez ministra decyzji wojewódzkiego konserwatora zabytków w Gdańsku z 1979 r., ustanawiającej rygory konserwatorskie w wyznaczonych strefach ochrony, i po doprecyzowaniu pojęcia otoczenia zabytku jako przedpola zespołu zabytkowego przestała jednak nim być. Oddzielona od układu urbanistyczno-krajobrazowego Wejherowa dwoma ulicami i pięciokondygnacyjnymi blokami mieszkalnymi, nie jest przedpolem zabytku.
Nie przekonało to wojewody, który utrzymał w mocy decyzję starosty. Jego zdaniem, mimo uchylenia przez ministra części decyzji z 1979 r., zgodnie z jej pozostałą częścią działka znajduje się w strefie ochrony otoczenia zabytku. Ustawa o ochronie zabytków przewiduje, że wykonywanie robót budowlanych w otoczeniu zabytku wymaga pozwolenia konserwatora zabytków.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku, do którego skarga Dariusza W. trafiła po raz pierwszy we wrześniu 2015 r., uchylił decyzję wojewody, nakazując ponowne rozpatrzenie sprawy. Z materiału dowodowego nie wynikało bowiem, że nieruchomość leży w otoczeniu zabytku. Dopiero takie ustalenie w sposób niebudzący wątpliwości pozwala uznać, że remont wymaga pozwolenia konserwatora zabytków – uznał sąd.
Dokumenty zgromadzone zgodnie z wyrokiem sądu nie skłoniły jednak wojewody do zmiany stanowiska. Nadal twierdził, że budynek znajduje się w otoczeniu zabytku. W rezultacie skarga Dariusza R. trafiła powtórnie do WSA w Gdańsku.