Są normy dotyczące stężeń dopuszczalnych w powietrzu. Tyle że one nie są przekraczane przez substancje odorowe. Te substancje są uciążliwe już przy małych stężeniach. My wyczuwamy właściwie ich pojedyncze cząsteczki. Normy powinny być znacznie niższe, adekwatne do problemu. Wprawdzie UE dała wytyczne, by stosować metodę sensoryczną, w której zapach ocenia grupa osób, ale metoda ta jest bardzo subiektywna, zależna od wrażliwości oceniających. A tu potrzebne jest określenie konkretnych wartości progowych dla danych substancji.
Co jest najbardziej uciążliwe: wysypiska śmieci, oczyszczalnie?
Wysypiska buduje się obecnie w nowych technologiach, więc raczej nie ma z nimi problemu; jeśli chodzi o oczyszczalnie, to bywają dla mieszkańców problemem tylko wtedy, gdy komory fermentacyjne są otwarte. Najbardziej uciążliwe, i to przez cały rok, są hodowle fermowe zwierząt – drobiu, norek, trzody chlewnej – w których liczba zwierząt dochodzi do kilkudziesięciu tysięcy. Problem stanowi także utylizacja odpadów organicznych, głównie pochodzenia zwierzęcego, ale też np. z ziemniaków.
Jakie zagrożenia wiążą się z tym problemem?
Przy wysokich stężeniach pewne substancje są dla nas toksyczne. Na przykład siarkowodór. Gdy obieramy jajko ze skorupki, możemy wyczuć siarkę. Ale to są pojedyncze cząsteczki, które tolerujemy. Po to mamy węch, żeby nas przed niebezpiecznymi substancjami ostrzegał. Natomiast wysokie stężenia mogą uszkodzić nasz węch i zatruć organizm. Do takich sytuacji dochodzi m.in. w oczyszczalniach. Zdarza się, że pracownicy, którzy przestają czuć – co jest oznaką toksycznego stężenia – nie opuszczają pomieszczenia, w którym się znajdują, i po prostu w nim umierają... Zdarzają się też śmiertelne zatrucia siarkowodorem przy oczyszczaniu szamb. —rozmawiał Łukasz Lubański
Sąsiedzi skarżą się na gnojowicę i fermy kurze >C3