Mowa o rządowym projekcie ustawy, któremu nadano w Sejmie numer 2412. Projekt nieco łagodzi brzmienie tzw. ustawy odległościowej obowiązującej od lipca 2016 roku. Akt ten wprowadził nowe, rygorystyczne rozwiązania dotyczące sytuowania farm wiatrowych, określając, że te nie mogą się znajdować bliżej, niż wynosi dziesięciokrotność wysokości elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych oraz budynków o funkcji mieszanej, w której skład wchodzi funkcja mieszkalna. Od tego momentu również, w ślad za art. 3 ustawy odległościowej, lokalizacja wiatraków następować może wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Ustawa posiadała jednak przepisy przejściowe. Zakładały m.in., że moc zachowywały pozwolenia na budowę dotyczące budynków mieszkalnych wydane przed wejściem w życie nowych rozwiązań, ale niespełniające nowych norm. Również postępowania wszczęte, ale niezakończone, w sprawie uzyskania decyzji o warunkach zabudowy mogły być dalej prowadzone (przez 36 miesięcy).
Art. 15 ust. 8 ustawy odległościowej zakładał natomiast, że w ciągu 36 miesięcy od wejścia w życie aktu dopuszczalne jest uchwalanie planów miejscowych na podstawie przepisów dotychczasowych – to znaczy bez wymogu stosowania minimalnych odległości w sytuowaniu farm.
I właśnie ten przepis ma zostać znowelizowany. Nowe brzmienie zakłada, że plany można procedować nie przez 36, ale przez 72 miesiące.
Nowelizacja zakłada również, że gdy dany plan zezwala na bliższą niż dziesięć wysokości elektrowni odległość od wiatraków, a przedsięwzięcie, które ma powstać na terenie objętym planem, wymaga uzyskania decyzji środowiskowej, niespełnienie minimalnych odległości nie może stanowić przesłanki odmowy jej wydania. Powyższe – jak czytamy w uzasadnieniu nowelizacji – jest odpowiedzią na zgłaszane postulaty.