Koniec romskiego koczowiska we Wrocławiu

Po wyrokach Naczelnego Sądu Administracyjnego, ostatnie romskie rodziny opuściły w tym miesiącu koczowisko we Wrocławiu.

Aktualizacja: 18.05.2018 19:52 Publikacja: 18.05.2018 15:41

Koniec romskiego koczowiska we Wrocławiu

Foto: YouTube

Orzeczenia NSA, wydane w kilkudziesięciu sprawach, zakończyły ostatecznie głośną sprawę (pisaliśmy o tym 14 grudnia 2016 r. w artykule „Tabory Romów wędrują do Polski") koczowisk we Wrocławiu.

Obecnie, w 20 wyrokach, Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że gdy nie jest znana osoba inwestora, nakaz rozbiórki nielegalnie wybudowanego obiektu, należy kierować do właściciela nieruchomości.

Właścicielem terenów przy ul. Paprotnej i przy ul. Kamieńskiego, które od 2011 r. zaczęły być dzikimi obozowiskami przybyszy narodowości romskiej z Rumunii, jest miasto Wrocław. W 2015 r. udało się, choć nie bez protestów, zlikwidować koczowisko przy ul. Paprotnej. Pozostało obozowisko przy ul. Kamieńskiego, na którym liczba i skład mieszkańców ulegały ciągłym zmianom. Ustawicznie też, z uwagi na stan techniczny i sanitarny, mieszkańcy stolicy Dolnego Śląska domagali się od władz miejskich jego likwidacji.

Groził pożar i epidemie

Z protokołów Powiatowego Inspektoratu Budowlanego wynika, że znajdowało się tam skupisko 25 bud, skleconych z różnych materiałów drewnopochodnych, powiązanych prowizorycznie i obłożonych zużytymi dywanami. Dopóki miasto nie zaczęło przysyłać cystern z wodą, nie było wody i ubikacji.

Wykonanie rozbiórki wszystkich znajdujących się tu obiektów, które nie nadają się na ludzkie siedziby oraz stwarzają zagrożenie pożarowe i epidemiczne, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał miastu. Sytuacja władz Wrocławia stała się nie do pozazdroszczenia. Z jednej strony wisiały nad nim nakazy wykonania rozbiórek, z drugiej skarga Romów w Trybunale Strasburskim na wyburzenie obozowiska przy ul. Paprotnej. Z żądaniami „zastopowania wysiedleń"wystąpiły Amnesty International, Fundacja Helsińska i inne organizacje pozarządowe.

Miasto wniosło więc sprzeciwy od decyzji o rozbiórkach, i następnie skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego we Wrocławiu. Zdaniem miasta, obowiązek rozbiórki należało nałożyć bezpośrednio na inwestora, a postępowanie organów nadzoru budowlanego powinno być ukierunkowane na jego ustalenie. Takich kroków nie podjęto.

Ostatnie przeprowadzki

WSA oddalił wszystkie skargi. Uznał, że nie sposób ustalić, kto był inwestorem konkretnego obiektu, który zresztą mógł być zbudowany czy przebudowany w ciągu jednego dnia. Nie zabezpieczając tego terenu oraz nie reagując odpowiednio wcześniej na sygnały okolicznych mieszkańców, miasto powinno się liczyć z konsekwencjami własnych zaniechań.

Wszystkie te wyroki WSA gmina Wrocław zaskarżyła do Naczelnego Sądu Administracyjnego. W każdej z kilkudziesięciu skarg kasacyjnych zarzuciła błędną wykładnię przepisów prawa budowlanego. Chodziło o to, że obowiązkiem rozbiórki obciążono miasto, mimo nie ustalenia, kto faktycznie zbudował samowolnie wskazane obiekty, i kto w nich zamieszkuje.

NSA ocenił, że w realiach rozpatrywanych spraw rzeczywiście niczego nie można ustalić. Ale gdy nie można jednoznacznie stwierdzić, kto był inwestorem, obowiązek wykonania rozbiórki obciąża właściciela nieruchomości lub zarządcę obiektu budowlanego — orzekł, oddalając wszystkie skargi kasacyjne (sygn. II OSK 174/17 i in.).

Miasto wykonało wszystkie wyroki. W maju opuściła koczowisko ostatnia romska rodzina. — Wszystkie rodziny zamieszkały w tzw. „mieszkaniach treningowych", wynajętych przez Fundację Dom Pokoju, i współfinansowanych przez miasto — mówi Jacek Sutryk, dyrektor departamentu spraw społecznych Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. — We współpracy z ekspertami różnych instytucji i organizacji, Fundacja opracowała pilotażowy program kompleksowych działań na rzecz rozsiedlenia koczowiska. Rozsiedlenie ma na celu włączenie tych osób do społeczności lokalnej Wrocławia. Rodziny otrzymały dach nad głową, opiekę medyczną i pomoc w nieprzewidzianych sytuacjach. Rodzice zostali zaktywizowani zawodowo, a dzieci rozpoczęły naukę we wrocławskich szkołach.

Trudno wyrokować, czy przyniesie to oczekiwane rezultaty. Doświadczenia wielu krajów, mających do czynienia z podobnymi problemami, są rozmaite.

Na razie miejscowy plan zagospodarowania przewiduje dla terenu byłego koczowiska zabudowę mieszkaniową i funkcje usługowe. Jednak żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Po prostu jest na nie jeszcze za wcześnie.

Orzeczenia NSA, wydane w kilkudziesięciu sprawach, zakończyły ostatecznie głośną sprawę (pisaliśmy o tym 14 grudnia 2016 r. w artykule „Tabory Romów wędrują do Polski") koczowisk we Wrocławiu.

Obecnie, w 20 wyrokach, Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że gdy nie jest znana osoba inwestora, nakaz rozbiórki nielegalnie wybudowanego obiektu, należy kierować do właściciela nieruchomości.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Praca, Emerytury i renty
Płaca minimalna jeszcze wyższa. Minister pracy zapowiada rewolucję
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Sądy i trybunały
Trybunał Konstytucyjny na drodze do naprawy. Pakiet Bodnara oceniają prawnicy
Mundurowi
Kwalifikacja wojskowa 2024. Kobiety i 60-latkowie staną przed komisjami