Wyburzenie domów „przyniosłoby również straty społeczne i obywatelskie” - powiedział burmistrz Renato Natale w wywiadzie telewizyjnym. Samą sytuację określił zaś jako „absurdalną”.
Wyjaśnił, że wielu spośród 21 tysięcy mieszkańców stawiało tam swoje domy nie ubiegając się o żadną zgodę lokalnego urzędu i całkowicie poza planami zagospodarowania miasta. Wynika to też z tego, zaznaczył, że plany urbanistyczne w Casal di Principe obowiązują dopiero od kilku lat.
„Przez wiele lat ludzie budowali tam swoje domy bez wskazówek, jak mają to robić. A kiedy już pojawił się plan zagospodarowania przestrzennego, także wtedy nie powołano urzędów, które dawałyby wskazówki obywatelom” - oświadczył Natale. Jak zauważył, że budynki te zostały postawione przez samych właścicieli, co ułatwia fakt, że większość tamtejszej ludności zajmuje się budownictwem.
„Na pewno obywatele ponoszą za to winę, ale myślenie, że można znaleźć rozwiązanie burząc te domy to hipokryzja. Dokonując nawet cięć w budżecie miejskim, by wygospodarować oszczędności, mógłbym sfinansować rozbiórkę najwyżej trzech domów rocznie” - dodał Renato Natale. Ocenił następnie: „Poza tym obywatel zobaczyłby obecność państwa jedynie w formie ciężkiego sprzętu, który burzy posesję. Ten kryzys trzeba rozwiązać przy pomocy zdrowego rozsądku”.
Zwraca się uwagę na paradoks tej wyjątkowej także w skali Włoch sytuacji.