I nie chodzi tu jedynie o wynagrodzenie czy inne profity, ale także o biuro. Nowoczesna siedziba, niekoniecznie w sercu miasta, ale z wygodnym dojazdem komunikacją miejską, pełna wygód dla pracowników – to już wymóg naszych czasów – mówią przedstawiciele firm, szczególnie z branży nowych technologii, ale nie tylko.

Zapewne na twarzach wielu osób pojawi się grymas zazdrości i niedowierzania, gdy przeczytają, że znanej spółce z branży IT tak bardzo zależy na dobrym samopoczuciu jej pracowników, że wraz z biurem wynajęła taras i nauczyciela na sesje jogi.

A kto słyszał o tym, że są takie działy HR w korporacjach, które badają satysfakcję pracowników z zajmowanego biura? Pytają np., czy klimatyzacja nie wieje na głowę, czy można popracować w ciszy, czy salki zebrań są dostępne, czy użyteczne jest miejsce do integracji i nieformalnych narad etc.

Bo to, że światło nie razi w nowoczesnym biurze w oczy, a pomieszczenie kuchenne ma więcej niż 2 na 2 m i stoliki z krzesłami – jest oczywiste. Szkoda, że jeszcze w tak niewielu biurach. To się jednak zmienia. I to coraz szybciej. Wraz z wejściem na rynek kolejnych biurowców siermiężne open space, w których jeden pracownik siedzi na plecach drugiego, odchodzą do lamusa.

Z najnowszych badań wynika, że użytkownicy szklanych wież chcą mieć dostęp do światła dziennego, chcą sami sterować klimatyzacją i sztucznym oświetleniem, chcą mieć możliwość wyboru miejsca i sposobu pracy – na kanapie lub przy biurku. Dziś dla wielu osób brzmi to niewiarygodnie, ale ta zmiana podejścia do miejsca pracy już jest faktem.