Być może zachwyt Bachem wyniósł z okresu nauki u pierwszego profesora, Wojciecha Żywnego, bo on największym uwielbieniem darzył muzykę kręgu niemieckiego z XVIII wieku (Haydn, Mozart i właśnie Bach). A przecież w pierwszych dwóch dekadach XIX stulecia geniusz lipskiego kantora nie był powszechnie doceniany.
Chopin chętnie grywał Bacha na użytek własny, kiedy zaś na początku lat 40. ukazało się francuskie wydanie zbioru preludiów i fug „Das Wohltemperierte Klavier", uważnie go studiował, uważając, że jest tam wiele fałszywych oznaczeń tempa czy dynamiki „akredytowanych przez tych – jak napisał – co Bacha niby rozumieją (nie w pretensji, żebym lepiej rozumiał, ale z przekonania, że czasem lepiej zgadnę)".
To od Bacha również Chopin przejął przekonanie, że muzyka ma wartość autonomiczną, jest sztuką samodzielną i nie potrzebuje wsparcia różnymi opowiastkami. W okresie romantyzmu takie podejście nie było powszechne, inni kompozytorzy chętnie tworzyli muzykę programową lub dźwiękami próbowali opisać rzeczywistość.
– Bezpośrednia konfrontacja muzyki Bacha i Chopina ukaże z pewnością słuchaczom nowe ciekawe związki między tymi genialnymi kompozytorami - uważa dyrektor festiwalu Stanisław Leszczyński. – Po raz pierwszy nie tylko na naszej imprezie, ale w ogóle, biorąc pod uwagę programy tradycyjnych sezonów koncertowych, dojdzie do bezpośredniego artystycznego zderzenia koncertów na instrumenty klawiszowe Bacha z koncertami fortepianowymi Chopina.
Siedem koncertów Bach (według katalogu jego twórczości oznaczonych numerami BWV 1052 – BWV 1058) napisał w latach 30. XVIII w. Można powiedzieć, że była to muzyka kawiarniana, bo w owym czasie kompozytor przejął kierownictwo zespołu Collegium Musicum, a do obowiązków tych muzyków należały cotygodniowe występy w lipskiej kawiarni Zimmermanna – miejsca spotkań, rozrywek i picia kawy, coraz popularniejszej wówczas w Europie.