Premiera albumu „Closing Time" w 1973 roku obwieściła fanom muzyki, że oto pojawił się nowy artysta, którego karierę warto śledzić i podziwiać. Kreując się na demonicznego, groteskowego piewcę pogmatwanych ludzkich losów z marginesu, śpiewał bluesy, towarzysząc sobie na fortepianie.
Takie są te najwcześniejsze radiowe i telewizyjne nagrania zarejestrowane w Kalifornii, Tucson, Minneapolis, Chicago, Nowym Jorku, Bostonie i Austin. Znalazły się wśród nich „Virginia Avenue", „San Diego Serenade", „Rosie". Już wtedy, co pokazują zapisy „Drunk on the Moon" czy „Big Joe and Phantom 309", Waits uwielbiał wprowadzać w nastrój muzycznych opowieści przewrotnymi anegdotami i historyjkami, które rzekomo mu się przytrafiły.
Żelazny repertuar
O ile pierwszych pięć płyt zestawu jest zapisem formowania się pierwszego żelaznego repertuaru Waitsa, o tyle dwie ostatnie pokazują, jak rozwija skrzydła i wychodzi poza ciasne ramy estradowego kanonu. Świadczą o tym m.in. „Muriel", „Eggs and Sausage" czy „Annie's Back in Town".
Nagrania dają też okazję do słuchania głosu artysty, zanim zasłynął w stylu „to pianino było pijane, nie ja". Z czasem z jazzującego bluesmana przeistaczał się w niemal sceniczną postać obieżyświata, kloszarda, błazna z pubu.
Urodził się w 1949 roku w Pearl Harbor w ósmą rocznicę japońskiego bombardowania bazy amerykańskiej marynarki. Jego życie było równie burzliwe. Ojciec miał pochodzenie irlandzko-szkockie, mama norweskie. Rozwiedli się, gdy Waits miał 10 lat.