rp.pl: Dlaczego sięgnęliście akurat do tej konkretnej muzyki przełomu lat 90' i 00'?
Steez: Przede wszystkim chcieliśmy zrobić coś świeżego, posłużyć się jakąś nowatorską koncepcją. Breakcore, trance i im podobne formy muzyki elektronicznej nie były dotychczas praktycznie eksploatowane przez producentów hip-hopowych, przynajmniej nie w takim wymiarze i nie w ten sposób. Od kiedy muzyka rap zaczęła oscylować w dużo większym spektrum tempa muzycznego, otworzyły się nowe możliwości. I mimo że nigdy nie była to muzyka, której słuchaliśmy z pasją, to te gatunki są ściśle związane z warstwą liryczną płyty i sytuacjami, do których odwołuje się w swoich tekstach Oskar.
Czym praca nad mixtape'em różni się od pracy nad longplay’em? Dlaczego w przy „Ground Zero” zdecydowaliście się na taką formę?
Mamy w tym roku w planach także nasz drugi album, a że mieliśmy sporo pomysłów, to uznaliśmy, że spróbujemy porwać się na dwa wydawnictwa. Pierwsze przyjęło formę mixtape’u, gdyż zupełnie inaczej podchodzimy do pracy nad takim materiałem i tym samym nie jest on dla nas w żaden sposób konkurencyjny w stosunku do albumu. Praca nad mixtapem jest bardziej spontaniczna. Staramy się uchwycić moment inspiracji, a nie dopieszczać poszczególne numery. Tym samym skupiamy uwagę na klimacie, w jaki chcemy wprowadzić słuchacza, a nie pojedynczych, oderwanych od siebie kompozycjach. Niezwykle istotna jest także spójna historia, a co za tym idzie kolejność i sposób podania muzyki w formie didżejskiego miksu.