Edita Gruberova wystąpi w niedzielę w Warszawie

Fenomenalna Edita Gruberova wystąpi w niedzielę w Warszawie w najtrudniejszej roli operowej świata, jaką jest Norma.

Publikacja: 01.02.2017 17:09

Foto: TW-ON/materiały prasowe

 

W przypadku tej słowackiej śpiewacki przymiotnik „fenomenalna” nie jest piarowskim ozdobnikiem. Edita Gruberova rzeczywiście jest fenomenem. Kobiecie nie wypada liczyć lat, ale ona w grudniu obchodziła 70. urodziny i nadal zachwyca formą wokalną. Mogą potwierdzić to choćby ci, którzy w ubiegłym roku byli na jej niezwykłym koncercie w ICE Centrum Kongresowym w Krakowie.

 

W niedzielę stanie przed ambitniejszym zadaniem. Tym razem do Opery Narodowej, w której występowała już dwukrotnie, przyjeżdża, by zaprezentować się jako tytułowa bohaterka „Normy” Vincenzo Belliniego. Ta opera to arcydzieło belcanta, a Norma to Himalaje wokalistyki. Słynna śpiewaczka wagnerowska pierwszej połowy XX wieku, Lotte Lehmann mawiała, że wolałaby zaśpiewać pod rząd trzy Brunhildy w „Zmierzchu bogów” niż jedną Normę.

 

Od ponad 30 lat Edita Gruberova jest jednak niekwestionowaną królową belcanta i jej pozycję można porównać jedynie z dokonaniami Marii Callas. Obie potrafiły odkryć współczesnym słuchaczom zapomniane lub lekceważone dzieła Belliniego i Donizettiego, przekonać odbiorców, że muzyka, często uważana za banalną lub trywialną, miewa prawdziwie tragiczny wymiar, a w pozornie katarynkowych melodiach kryje się bogactwo emocji, napięć i uczuć. Trzeba je tylko umieć z nich wydobyć.

 

Edita Gruberova mogłaby się z pewnością podpisać pod słowami Marii Callas: „Piękny głos nie wystarczy. Interpretując jakąś rolę, artysta stosuje tysiące barw dla oddania uczucia szczęścia, radości, smutku, gniewu, strachu. Samym pięknym głosem niczego nie osiągnie”. Termin belcanto oznacza piękny śpiew, ale nie należy tego utożsamiać wyłącznie z pięknym głosem. W sztuce belcanta, a więc w późnych operach Rossiniego, w dziełach Donizettiego i Belliniego musi natomiast istnieć absolutna równowaga miedzy śpiewem a ekspresją. Rozumiała to bezbłędnie Maria Callas, rozumie Edita Gruberova, choć obiektywnie rzecz ujmując, można by znaleźć głosy o większej urodzie wokalnej niż te, którymi natura obdarzyła je obie.

 

Edita Gruberova jest artystką o ogromnej świadomości własnego warsztatu, a wiedza połączona z rozwagą pozwala jej nie tylko utrzymywać się tak długo znakomitej formie, ale i coraz bardziej rozwijać się z wiekiem. Przed „Normą” wzbraniała się przez wiele lat. Włączyła ją do repertuaru skończywszy sześćdziesiątkę, nagrała na płytę, wystąpiła w kilku inscenizacjach, teraz ogranicza się do wykonań koncertowych.

 

Od dawna pojawia się w tylko kilku teatrach lub salach koncertowych na świecie. Urzeczona przyjęciem w Warszawie w 2010 i w 2011 roku dołączyła do nich Warszawę. Należy jednak mieć świadomość, że niedzielna „Norma” będzie być może ostatnim naszym spotkaniem z królową belcanta. Edita Gruberova zapowiada, że w przyszłym roku pożegna się ze sceną.

 

Niedzielny koncert zapowiada się tym bardziej ciekawie, że w dwóch ważnych rolach słowackiej gwieździe będzie towarzyszyć towarzyszyć dwójka świetnych polskich śpiewaków – Agnieszka Rehlis (Adalgisa) i Arnold Rutkowski (Pollione). Orkiestrę i chór Opery Narodowej poprowadzi Andriy Yurkevych.

 

To nie koniec operowych atrakcji w niedzielę O godz. 16 Włoski Instytut Kultury mieszczący się w Warszawie przy ul. Marszałkowskiej 72 zaprasza na spotkanie z reżyserem Christopherem Aldenem, który w Operze Narodowej rozpoczyna pracę nad wystawieniem „Turka we Włoszech” Rossiniego.

 

W przypadku tej słowackiej śpiewacki przymiotnik „fenomenalna” nie jest piarowskim ozdobnikiem. Edita Gruberova rzeczywiście jest fenomenem. Kobiecie nie wypada liczyć lat, ale ona w grudniu obchodziła 70. urodziny i nadal zachwyca formą wokalną. Mogą potwierdzić to choćby ci, którzy w ubiegłym roku byli na jej niezwykłym koncercie w ICE Centrum Kongresowym w Krakowie.

W niedzielę stanie przed ambitniejszym zadaniem. Tym razem do Opery Narodowej, w której występowała już dwukrotnie, przyjeżdża, by zaprezentować się jako tytułowa bohaterka „Normy” Vincenzo Belliniego. Ta opera to arcydzieło belcanta, a Norma to Himalaje wokalistyki. Słynna śpiewaczka wagnerowska pierwszej połowy XX wieku, Lotte Lehmann mawiała, że wolałaby zaśpiewać pod rząd trzy Brunhildy w „Zmierzchu bogów” niż jedną Normę.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”