Firma o prawie dwustuletniej tradycji wytwarzania wagonów, słynna też dzięki produkcji tysięcy autobusów z bocianem w logo, uratowana wiosną tego roku od upadłości, dziś w składzie Polskiej Grupy Zbrojeniowej, myśli teraz o dostawach dla wojska.
Militarna produkcja nie jest w sanockiej spółce niczym nowym: już od lat 90. zeszłego wieku w zakładach projektowano i wytwarzano szczelne elektromagnetyczne kontenery, specjalne kabiny i nadwozia dostosowane do wojskowych urządzeń łączności. Dziś, według zapowiedzi szefów PGZ, Autosan ma szansę na miejsce w łańcuchu dostaw wielkich koncernów, takich jak m.in. amerykański Raytheon, które biją się o zamówienia na budowę rakietowej tarczy powietrznej w Polsce. Coraz głośniej mówi się też, że podkarpacka firma mogłaby wykorzystać swoje motoryzacyjne doświadczenie do kooperacyjnej budowy czy licencyjnej produkcji aut terenowych na potrzeby tworzonych Wojsk Obrony Terytorialnej.
Odbudowa legendy
Na razie sanocki zakład intensywnie odbudowuje swój potencjał, osłabiony kilkuletnim unieruchomieniem. Spółka zatrudnia na razie 310 fachowców, ale w pilnym trybie ściąga z rynku i sprawdza przydatność specjalistów prac konstrukcyjnych i marketingu – zapewnia Katarzyna Adamus z biura zarządu.
Latem tego roku prezes Autosanu Marek Opowicz po zwycięskim przetargu na 15 miejskich autobusów dla Krakowa był dobrej myśli. – Pierwsze zamówienie oznacza nobilitację dla odbudowywanej firmy. Tyle że na uruchomienie tak dużej fabryki trzeba czasu – przekonywał.
Sanacja autobusowej spółki zaczęła się na początku kwietnia 2016 r. To wtedy inwestorzy, konsorcjum zbrojeniowych firm (elektroniczny PIT–Radwar i artyleryjska Huta Stalowa Wola), dali sobie rok na wskrzeszenie w Sanoku produkcji. Wykupienie od syndyka najstarszej w Polsce fabryki autobusów kosztowało PIT-Radwar i HSW 17,3 mln zł. Dodatkowo 7,8 mln zł właściciele nowej spółki Autosan S.A. wyłożyli na zakup hali produkcyjnej od firmy Zasada.