Francuska marka zachowuje jednak ostrożność i czeka na ogłoszenie przez Unię Europejską linii postępowania — poinformowała szefowa marki, Linda Jackson. — Decyzja Stanów o wypowiedzeniu irańskiej umowy jądrowej niczego na razie nie zmieniła, zaczęliśmy sprzedaż C3 w ubiegłym tygodniu — powiedziała z okazji prezentacji europejskiej wersji kompaktowego SUV C5 Aircross.

W ponad godzinę po rozpoczęciu sprzedaży Citroen sprzedał 2 tys. tych miejskich samochodów, które również produkuje na miejscu. — Tak więc nasze plany nie zmieniły się, ale oczywiście jak wszyscy jesteśmy bardzo ostrożni. Nasza strategia nie zmieniła się, jesteśmy w Iranie, ale musimy oczywiście poczekać. Nie jest to sprawa PSA, ale Unii Europejskiej, jak ona zareaguje, jak może zareagować na to, co dzieje się na świecie — dodała.

Grupa PSA wróciła do Iranu jaki pierwsza od 2018 r. natychmiast po uchyleniu sankcji, dziś jest mocno zaangażowana na tym rynku, który może pewnego dnia przekroczyć rozmiary rynku francuskiego i odegrać centralną rolę jako ośrodek eksportu na cały region Bliskiego Wschodu.

Od czasu decyzji podjętej przez Stany trwa dyplomatyczny wyścig z czasem nad znalezieniem rozwiązania dla firm działających na miejscu przed przywróceniem amerykańskich sankcji w sektorze motoryzacji 6 sierpnia. To zła wiadomość dla perspektyw Peugeota obecnego w Iranie od dawna, także dla Citroena, który chce dojść do sprzedaży 1,6 mln pojazdów w 2020 r. dzięki zwłaszcza nowym rynkom poza Europą, aby przypadało na nie 45 proc. łącznej sprzedaży wobec 26 proc. obecnie. — Mamy wiele innych nowych granic do przekroczenia, które pozwolą nam osiągnąć ten wzrost — stwierdziła prezes Jackson.

Nowy C5 Aircross, po premierze we wrześniu w Chinach, gdzie kupiono 40 tys. sztuk, pojawi się w sprzedaży we Francji i w innych krajach Europy pod koniec 2018 r. Drugi SUV tej marki powstaje w zakładzie w Rennes.