Solidna, ramowa konstrukcja, 5,26 m długości, 181,5 cm szerokości i 178 cm wysokości. Ale - mimo tych nadmuchanych rozmiarów - to samochód, który łatwo daje się polubić. Zwłaszcza w wersji Monster, do której – dodatkowo - trzeba się jeszcze wspinać, bo fabryczne zawieszenie zostało w niej podniesione o 25 mm z przodu i 20 mm z tyłu. Za skonfigurowanie pakietu podnoszącego terenową dzielność i tak dobrze radzącej sobie na bezdrożach maszyny odpowiada Rafał Marton, pilot rajdowy, który startował m.in. z Adamem Małyszem w Rajdzie Dakar. Taka przyjemność kosztuje ok. 30 tys. zł, przeróbek dokonują autoryzowane serwisy Mitsubishi. Trzeba też pamiętać, że i bez tego L200 ma bardziej niż przyzwoite terenowe zdolności. Napęd Super Select może pracować w czterech trybach. Do zwykłej jazdy wystarczy napęd tylny lub – w gorszych warunkach 4x4, poza trasą można skorzystać z opcji 4HLc (napęd na cztery koła z blokadą centralnego mechanizmu różnicowego) lub 4LLc (dodatkowo z redutorem).

Pierwsze, co odróżnia Monstera, to niecodzienne, jaskrawe kolory foliowych oklein nadwozia, które w ten sposób zostało zabezpieczone przed porysowaniem podczas przedzierania się przez porośnięte krzakami bezdroża. Z przodu – czarna osłona rurowa, owiewka na masce silnika, zabudowana, wyposażona w syntetyczną linę wyciągarka Superwinch TigerShark 9500 o sile uciągu 4300 kg, i potężna, diodowa rampa świetlna na dachu, której włączenie sprawia, że w najciemniejszym zakątku robi się jasno jak w dzień. Kłopot w tym, że – w przeciwieństwie do „podkręconej" terenowo wersji Pajero Adventure, w testowanym egzemplarzu nie przewidziano do niej odrębnego włącznika. Rampa odpala się wraz z włączeniem świateł drogowych, co uniemożliwia ich stosowanie na drogach. Krótkie, życzliwe mignięcie mogłoby oślepić jadącego z przeciwka. Kolejnym elementem pakietu jest osłona rurowa na skrzyni ładunkowej, także lakierowana na czarno. Od spodu auto chroni zaś 3-milimetrowa, stalowa płyta.

Jednym z najważniejszych elementów samochodu wyruszającego w teren są opony – dla Monstera są dwie propozycje: nieco tańsze, a jednocześnie bardziej uniwersalne Nokiany Rotiva AT lub Cooper Discoverer STT LT, w przypadku których ich dzielność poza ubitymi traktami okupuje się narastającym wraz z prędkością hałasem na twardych nawierzchniach. Ale coś za coś. Dzięki podniesieniu zawieszenia głębokość brodzenia L200 wzrosła do 64 cm, samochód może także pokonywać przeszkody wymagające ostrzejszego natarcia. A przy tym, po opłukaniu z błota, da się go na co dzień wykorzystywać jako przyciągający uwagę samochód do pracy – L200 może wszak pociągnąć przyczepę o masie do 3100 kg, a i na pakę spokojnie można wrzucić ok. 800 kg towaru lub np. betoniarkę.

I nie dajmy się zwieść temu, że to monstrum jest niewiele mniejsze od czołgu - diesel o pojemności 2,4 l, mocy 181 KM i maksymalnym momencie obrotowym 430 Nm osiąganym przy 2500 obr./min. potrafi rozpędzić to auto do 177 km/h, a nieco poniżej 12 s. do setki to wynik całkowicie satysfakcjonujący. Sprzęgnięty z pięciostopniowym automatem (i to właściwie jedyny żal, sześciobiegowa skrzynia mogłaby wyczarować z tej jednostki jeszcze więcej) silnik pracuje bardzo kulturalnie, potrafi dostarczyć też niemal sportowych wrażeń. Niemal. O tym jednak też trzeba pamiętać. Tym bardziej, że mocne ciśnięcie gazu sprawia, że auto potrafi konsumować nawet 14 l/100 km, choć czasem zadowala się i 8-9 l/100 km. Jeśli ktoś chce się pobawić w ręczne przełożenia może użyć łopatek przy kierownicy, ale jest z nimi pewien problem – są nieco za krótkie i osoba która nie ma rąk jak bochny chleba może mieć kłopot. Więc może lepiej nie kombinować.