W 2008 roku Nissan podpisał porozumienie ze stanem Tamilnadu w sprawie budowy fabryki w pobliżu stolicy stanu Ćennaj (miasto znane dawniej jako Madras). Zgodnie z umową stan Tamilnadu miał zobowiązać się do udzielenia Nissanowi finansowych zachęt inwestycyjnych (w tym zwrotów podatków) w zamian za inwestycję. Fabryka faktycznie powstała w 2010 roku, ale rząd stanu wciąż nie przekazywał Nissanowi obiecanych zwrotów pieniędzy.

Według agencji Reutersa, Nissan w czerwcu 2016 roku przesłał swego rodzaju wezwanie do zapłaty do premiera Indii Narendry Modi, w którym zwracał uwagę na fakt, że wielokrotne prośby do władz stanowych nie przynosiły żadnych efektów. Rząd Indii miał rzekomo prosić Nissan Motors o to, by firma nie wnosiła sprawy pod międzynarodowy arbitraż i obiecywał ustami licznych urzędników, że pieniądze znajdą się na koncie japońskiego producenta samochodów. Brak wpływów skłonił w sierpniu Japończyków do postawienia Hindusom ultimatum z żądaniem wyznaczenia sądu arbitrażowego. Pierwsze przesłuchanie, jak twierdzi CNBC, ma odbyć się w grudniu.

Nissan (we współpracy z Renault) wybudował fabrykę w Ćennaj kosztem 946 milionów dolarów. Zakład ma możliwość produkcji 480 tysięcy pojazdów rocznie. Zgodnie z umową koncern miał dostawać zwroty podatku do 2015 roku. Według Nissana inwestycja była opłacalna tylko pod warunkiem otrzymania dotacji. Dlatego też koncern zamierza walczyć o zaległe pieniądze. Łącznie Nissan domaga się od stanu Tamilnadu 50 miliardów rupii (ok. 770 mln dolarów), z czego 29 miliardów stanowią zaległe zwolnienia podatkowe, a 21 miliardów odsetki i odszkodowania.

Japończycy nie są jedynymi, którzy mają problemy z wypłatą zwrotów podatków w Indiach. Międzynarodowego arbitrażu szuka, według „Financial Times” Vodafone. Z kolei według CNBC przeciwko Indiom toczy się 20 podobnych spraw związanych z problemami inwestorów.