Marazm, jaki przeżywa rodzimy rynek (zwłaszcza największe spółki), odbija się na polityce inwestycyjnej otwartych funduszy emerytalnych. OFE znów zaczęły łakomym okiem patrzeć na zieleniące się indeksy innych giełd.
Zagraniczne zakupy
Jak wynika z obliczeń DM Trigon, we wrześniu fundusze emerytalne na warszawskim parkiecie więcej akcji sprzedały, niż kupiły. Saldo to wyniosło prawie 0,5 mld zł na minusie. Znacznie większą podaż ze strony OFE oszacował DM PKO BP. Według jego analityków fundusze pozbyły się papierów nawet za 1,3 mld zł.
Równocześnie OFE znów zwróciły się ku rynkom zagranicznym, gdzie rzuciły około 400 mln zł. Tak dużych zakupów poza krajem OFE nie zrobiły od sierpnia 2015 roku (wówczas z funduszy emerytalnych na światowe rynki popłynął prawie 1 mld zł). Widać więc, że zagranica znów wraca do łask funduszy, które od początku tego roku nie wykazywały zwiększonej aktywności na obcych giełdach. Jeśli już kupowały (choć były to zakupy raczej skromne), to w Warszawie.
Obecnie wartość akcji zagranicznych w portfelach OFE zbliża się do 10 mld zł. W szczytowym momencie, w listopadzie ubiegłego roku, było to nieco ponad 11 mld zł. Przed zmianami w OFE w 2014 roku fundusze prawie nie inwestowały za granicą – wartość takich aktywów wynosiła około 5 mld zł.
Fala wezwań
Na zwiększoną podaż na GPW znacząco wpływają wezwania, na które OFE odpowiadają pozytywnie, chociaż zawsze próbują podbić stawkę, zmuszając wzywającego do podwyższenia ceny walorów.