Ten, kto nie przejdzie na emeryturę po osiągnięciu ustawowego wieku i przepracuje jeszcze minimum dwa lata, ma dostać ekstra 10 tys. zł – o takim bonusie myśli rząd. Ma to zachęcić ludzi do pozostania na rynku pracy po osiągnięciu wieku emerytalnego, który od 1 października wyniesie 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn.
Zapłacą wszyscy
O pomyśle napisały wczoraj „Puls Biznesu" i „Dziennik Gazeta Prawna". Jak tłumaczy biuro prasowe Ministerstwa Rozwoju, dłuższe pozostawanie na rynku pracy jest pozytywne dla przyszłego emeryta, gdyż oznacza wyższą kwotę przyszłego świadczenia. Dlatego istotna jest edukacja w tym zakresie, a także ewentualne zachęty. Na tę chwilę nie ma jednak ostatecznej decyzji, jak miałyby wyglądać konkretne propozycje.
Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, uważa, wypłacanie ekstrabonusu zwiększy wydatki i pogłębi deficyt finansów publicznych. Za dodatkową premię zapłacą wszyscy podatnicy, a najbardziej na tym rozwiązaniu skorzystają ci, którzy i tak pozostaliby dłużej na rynku, a więc osoby z wyższym wykształceniem, wykonujące prace umysłowe.
– Rząd nie chce przyznać się do błędu, jakim było obniżenie wieku emerytalnego, i próbuje teraz za wszelką cenę zniechęcić ludzi do przechodzenia na emeryturę i zatrzymać ich na rynku pracy. Ale to nie rozwiąże problemu. Spowoduje tylko wzrost wydatków publicznych – mówi Mordasewicz.
Pozytywne zachęty
Łagodniej ocenia pomysł Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP, który docenia to, że wypłata „bonów emerytalnych" dla osób decydujących się na późniejsze przejście na emeryturę stanowiłaby wreszcie pozytywną zachętę do przedłużania aktywności zawodowej.