Dobrze sprawdzić plan zagospodarowania przestrzennego, bo być może promocja wynika z faktu, że za moment pod oknami wyrośnie autostrada albo centrum logistyczne.
Godny uwagi powinien być też poziom hałasu w mieszkaniu. Zerknij czy za oknem nie ma torów kolejowych, pętli tramwajowej albo czy blok nie jest na trasie kluczowego korytarza powietrznego co oznaczałoby towarzystwo warkotu samolotów z zadziwiającą regularnością. Zdecydowanie należy też ocenić stan techniczny bloku, kamienicy czy apartamentowca.
Upewnij się, że meble i reszta wyposażenia, które były w mieszkaniu podczas twojej wizyty, tam pozostaną. Może okazać się, że sprzedający opanował zasady tzw. home stagingu do perfekcji po to, by wyróżnić mieszkanie na tle oferty. Może też chcieć cię oczarować i odwrócić twój wzrok od rzeczy, na których niepotrzebnie mógłbyś się skoncentrować. Dlatego w samym mieszkaniu, zamiast oglądać narzuty na kanapie, które zapewne po transakcji znikną, sprawdź stan instalacji. To ich ewentualny remont znacznie podnosi koszty. Oceń uważnie stan okien i podłóg, gdyż ich wymiana również nie należy do najtańszych.
Rozejrzyj się tam gdzie home staging nie sięga. Sprawdź, jak wygląda okolica, klatka schodowa, windy i piwnica. Takie informacje powiedzą ci, jak działa administracja osiedla oraz czy w takich warunkach chciałbyś mieszkać.
Umawiając się na oglądanie mieszkania, zawsze weź kogoś do pomocy. Przygotuj się też, że piękne zdjęcia mogą mieć niewiele wspólnego z rzeczywistością. Rozświetlone na zdjęciu mieszkanie w rzeczywistości ma okna na północ, a stylowe meble są w tak fatalnym stanie, że nadają się jedynie do wyrzucenia.
Zdolny fotograf pokazał wąziutki pokoik jakby był królewskim salonem, a nieodmalowanej od trzydziestu lat kuchni niemal bez wyposażenia nie pokazał wcale? Nie są to jednostkowe przypadki, dlatego oglądając zdjęcia ofertowe, daj czasem szansę tym lokalom, które nie wyglądają rewelacyjnie.