Joanna Lebiedź: Nie ma chętnego na dom w Piasecznie za 150 mln złotych

Dzisiejsi 30-latkowie uciekają z domów na przedmieściach, domów, w których się wychowali - mówi pośredniczka Joanna Lebiedź.

Aktualizacja: 12.06.2017 09:27 Publikacja: 12.06.2017 06:23

Joanna Lebiedź, pośredniczka i właścicielka firmy Lebiedź Nieruchomości.

Joanna Lebiedź, pośredniczka i właścicielka firmy Lebiedź Nieruchomości.

Foto: materiały prasowe

Rz: Mieszkania sprzedają się świetnie. Czy także na rynku domów mamy hossę?

Joanna Lebiedź, właścicielka firmy Lebiedź Nieruchomości: Niestety, nadal nie możemy mówić o odwróceniu się koniunktury w tym segmencie nieruchomości. Rynek wyhamował na przełomie 2007 i 2008 roku. Spektakularny wzrost cen domów został zatrzymany i nic nie wskazuje na to, by złote czasy dla właścicieli domów szybko powróciły.

Jakie domy najłatwiej sprzedać?

Dobrze sprzedają się 100–150-metrowe, realnie wycenione, niezbyt stare budynki niedaleko miasta. Zainteresowaniem cieszą się także małe i niedrogie domy deweloperskie. Nieźle sprzedają się również budynki w prestiżowych lokalizacjach Warszawy, jak Żoliborz, Mokotów, Stare Bielany. Osiągają dobre ceny mimo niekoniecznie dobrego stanu technicznego. Płaci się za lokalizację. Co do zasady: szybko sprzedamy niewielki, tani w utrzymaniu dom wybudowany w nowoczesnych technologiach. Duża działka już nie jest atutem, bo oznacza wyższą cenę.

Jeśli klient ma do wyboru małe mieszkanie w mieście albo duży dom za miastem, co chętniej wybierze? Część ekspertów mówi o powrotach z przedmieść do centrum.

Tak właśnie jest. Na rynek nieruchomości wchodzi kolejne pokolenie. Młodzież, która ma zupełnie inne priorytety niż rodzice. Dzisiejsi 30-latkowie uciekają z domów na przedmieściach, domów, w których się wychowali. Wybierają centra miast, gdzie tętni życie, gdzie są kafejki, kluby, kina. I skąd mają bliżej do pracy. Ale to niejedyny powód. Młodzi nie mają możliwości sfinansowania zakupu lub budowy domu kredytem. Widać też obawę przed zadłużaniem się na wiele lat. Młode pokolenie jest też bardziej mobilne w wędrówce „za pracą". Dziś młodzi są tu, jutro w innym mieście, a pojutrze – być może za granicą. Coraz częściej podejmują decyzje o wynajmie, który nie obciąża tak jak kredyt hipoteczny zaciągnięty na 25 lat.

W porzucanych przez młodych domach zostają rodzice.

Dla rodziców, pokolenia 50+, te budynki stają się zbyt duże i zbyt drogie w utrzymaniu. Dlatego rynek zalewa fala domów z rynku wtórnego, które spełniły już funkcję domów rodzinnych.

Ile najmniej trzeba mieć na nieduży dom?

15–20 km od centrum Warszawy można znaleźć całkiem niezłe budynki z rynku wtórnego, wycenione na niewiele ponad 500 tys. zł. Na peryferiach Warszawy deweloperzy oferują domy do wykończenia za ok. 400 tys. zł, czasem nawet mniej. Zainteresowaniem cieszą się także nieruchomości w najbliższych okolicach stolicy, oferowane za 600–800 tys. zł. Im bliżej 1 mln zł, tym trudniej o chętnego.

A ile kosztują najbardziej luksusowe wille?

Luksusowe domy wystawiane są nieraz z astronomicznymi cenami. Po kilku latach sprawdzania wytrzymałości rynkowej są często przeceniane. Ceny sprzed dziesięciu lat nie są możliwe do osiągnięcia. Właściciele domów, którzy czekają na lepsze czasy, działają na własną niekorzyść. Każde pół roku czekania daje cenę niższą, niż była możliwa jeszcze pół roku wcześniej. Rekordowo wysoką cenę miał dom w okolicach Piaseczna wystawiony kilka lat temu za 150 mln zł. Nadal można go kupić.

150 milionów? Niemożliwe.

A jednak. To ogromna rezydencja z wszelkimi udogodnieniami, dom rodem z "Dynastii". Ofertę miało w ofercie kilka biur nieruchomości.

Jak zmieniały się ceny domów w ostatnich latach?

Ceny domów z rynku wtórnego spadają. Dziesięć lat temu 300-metrowa willa w podwarszawskim Izabelinie została sprzedana w niecałe dwa tygodnie za niespełna 3 mln zł. Dom ponownie trafił na sprzedaż pięć lat temu z ceną 2,5 mln zł. Dziś właściciel zadowoliłby się 1,5 mln zł. Ale kolejki chętnych nie widać. Bardzo mądrze postępują deweloperzy, którzy nie mogą sobie pozwolić na sprzedaż ciągnącą się w czasie jak guma. Firma musi inwestycję szybko zamknąć, aby rozpocząć nową. Obserwując rynkowe trendy i możliwości kredytowe klientów, deweloperzy budują zgodnie z zapotrzebowaniem rynku. Stawiają więc małe budynki na małych działkach. Domy są często dzielone na dwa lokale – jeden na parterze z ogródkiem, drugi na piętrze z tarasem. Takie 90-metrowe mieszkanie w podwarszawskich Łomiankach można mieć już za 300 tys. zł.

Proszę opisać najbardziej nietypowy albo najbardziej dziwny dom, jaki pani widziała.

Pamięta się domy nietypowe. Albo gargamele przypominające sen chorego architekta, albo okazałe pałace. O gustach się jednak nie dyskutuje. Każdy dom, nawet o najbardziej zaskakujących rozwiązaniach, znajdzie nabywcę, który będzie uszczęśliwiony, że trafił na perełkę, jakiej długo szukał. Jeśli chodzi o dziwne rozwiązania, w pamięci utkwił mi dom, w którym do jadalni i salonu schodziło się w dół po stromych schodach. I te schody wciąż były ochlapane zupą lub resztkami innych potraw.

Innym zaskakującym rozwiązaniem był salon bez okien, za to ze świetlikiem w suficie. Dziwne o tyle, że dom otoczony pięknym sosnowym starodrzewem, którego nie dało się podziwiać z salonu. Pamiętam też stodołę przerobioną na dom mieszkalny. Całość na kilkuhektarowej działce, typowo siedliskowej, w otulinie Puszczy Kampinoskiej. Salon okalała galeryjka, ograniczona fragmentami wozów drabiniastych zamiast balustrad i z tej galeryjki wchodziło się do pomieszczeń na piętrze.

Refleksja, jaka mnie naszła po zawodowych oględzinach kilku tysięcy domów: tylko w jednym z nich mogłabym zamieszkać.

Klienci chętniej wybierają domy od dewelopera czy z rynku wtórnego?

Inwestycje deweloperskie sprzedają się śpiewająco. Często na etapie „łopaty". Dzieje się tak z uwagi na dobre projekty, nowoczesne technologie, oraz – albo przede wszystkim - z uwagi na przystępną cenę. W większości są to domy do wykończenia, ale mają wszystkie lubiane dziś atuty domu jednorodzinnego.

Rynek wtórny ma tę przewagę, że kupuje się dom gotowy, w którym można zamieszkać od razu nawet, nawet jeśli wymaga remontu. Niestety, wyobrażenia właścicieli o wartości ich własnych nieruchomości, dobra pamięć o cenach sprzed dziesięciu lat, ogromna wartość sentymentalna powiązana z niewielką skłonnością do negocjowania sprawiają, że mamy dziś nadpodaż domów z rynku wtórnego, z absurdalnymi cenami wywoławczymi. To z kolei sprawia, że domy te sprzedawane są nawet przez kilka lat.

CV

Joanna Katarzyna Lebiedź od 1989 r. prowadzi firmę Lebiedź Nieruchomości. Z wykształcenia romanistka i pianistka. Współtwórca Warszawskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami. Autor szkoleń branżowych i wykładowca akademicki na kierunkach związanych z obrotem nieruchomościami. Miłośniczka wędrówek wysokogórskich i przyrody.

Rz: Mieszkania sprzedają się świetnie. Czy także na rynku domów mamy hossę?

Joanna Lebiedź, właścicielka firmy Lebiedź Nieruchomości: Niestety, nadal nie możemy mówić o odwróceniu się koniunktury w tym segmencie nieruchomości. Rynek wyhamował na przełomie 2007 i 2008 roku. Spektakularny wzrost cen domów został zatrzymany i nic nie wskazuje na to, by złote czasy dla właścicieli domów szybko powróciły.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu