– Duma nie jest bezpiecznym miejscem pracy dziennikarzy obu płci (a czy to wiadomo, jakie preferencje mają deputowani) – stwierdził szef radia Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow.
Echo oraz 13 innych mediów (w tym dwie stacje telewizyjne), które utrzymują – choć w różnym stopniu – swoją niezależność, wycofały swoich korespondentów z Dumy lub zakazały im kontaktowania się z szefem komisji spraw zagranicznych Leonidem Słuckim oraz wszystkimi politykami z parlamentarnej komisji etyki.
Na początku lutego trzy anonimowe dziennikarki oskarżyły Słuckiego o molestowanie. Pod koniec tego miesiąca kolejne trzy, ale już jawnie – w tym z niezależnej telewizji Dożdź i rosyjskiej redakcji BBC – potwierdziły to. Kolejna powiedziała, że z powodu zachowania szefa komisji spraw zagranicznych część korespondentek przestała prosić go o komentarze.
Dwie pierwsze złożyły skargę do parlamentarnej komisji etyki, w dodatku dziennikarka BBC nagrała cały monolog Słuckiego, w którym proponuje jej zostanie jego „zajączkiem". – Ale ja niedługo wychodzą za mąż – protestowała. – Świetnie, będziesz jego żoną i moją kochanką. Mówię ci, nie zwracaj uwagi na młodego, bo to ja mogę ci realnie pomóc – odpowiedział jurny parlamentarzysta.
W środę komisja etyki stwierdziła, że ich kolega Słucki „nie naruszył przyjętych norm zachowania". Za to etycy z Dumy zgłosili pretensje pod adresem dziennikarek, że „wystąpiły praktycznie w jednym czasie, w okresie wyborów prezydenta Rosji", co ma świadczyć o tym, że „ich działania były zaplanowane". Szef etyków powiedział, że komisja nie bierze pod uwagę nagrania dokonanego przez dziennikarkę BBC, gdyż „nie ma instrumentarium" (do badania nagrań). – A w ogóle, gdy wchodzicie, by zrobić wywiad, to należy zapytać o pozwolenia włączenia dyktafonu – pouczył parlamentarzysta dziennikarki.